1
00:00:24,709 --> 00:00:29,626
TRUCIZNA
2
00:00:37,418 --> 00:00:39,168
Przyjechałem do domu o północy.
3
00:00:40,168 --> 00:00:43,043
Kiedy zaparkowałem, wyłączyłem światła,
4
00:00:43,126 --> 00:00:46,168
bo mogłyby przypadkiem
obudzić Harry'ego Pope'a.
5
00:00:46,251 --> 00:00:48,626
Niepotrzebnie. Wciąż się u niego paliło.
6
00:00:48,709 --> 00:00:50,459
Podszedłem do werandy,
7
00:00:50,543 --> 00:00:54,209
licząc kroki,
żeby nie zrobić nadmiarowego.
8
00:00:54,293 --> 00:00:56,084
Jeden, dwa, trzy, cztery.
9
00:01:00,876 --> 00:01:03,751
Po cichu zajrzałem do pokoju Harry'ego.
10
00:01:03,834 --> 00:01:07,043
Leżał w łóżku i nie spał.
Nie odwrócił się do mnie.
11
00:01:07,126 --> 00:01:09,334
Usłyszałem cichy szept…
12
00:01:09,418 --> 00:01:10,293
Ratunku.
13
00:01:10,376 --> 00:01:11,209
„Ratunku”?
14
00:01:14,334 --> 00:01:16,418
Otworzyłem drzwi i chciałem wejść.
15
00:01:16,501 --> 00:01:17,334
Stój.
16
00:01:17,418 --> 00:01:19,209
Ledwo to usłyszałem.
17
00:01:19,293 --> 00:01:22,168
Wydawanie dźwięków
przychodziło mu z trudem.
18
00:01:22,251 --> 00:01:24,001
- Ratunku.
- „Ratunku”?
19
00:01:24,084 --> 00:01:25,501
Co się stało?
20
00:01:25,584 --> 00:01:27,751
Zdejmij buty.
21
00:01:28,459 --> 00:01:30,334
Buty?
22
00:01:30,418 --> 00:01:35,126
Jego głos przypomniał mi
postrzelonego w brzuch George'a Barlinga.
23
00:01:35,209 --> 00:01:37,918
Słaniał się,
mamrocząc o japońskim pilocie,
24
00:01:38,001 --> 00:01:41,001
i mówił właśnie takim wymęczonym szeptem.
25
00:01:41,084 --> 00:01:44,126
Potem oczywiście
Barling przewrócił się i umarł.
26
00:01:45,043 --> 00:01:46,043
Zdejmij buty.
27
00:01:46,751 --> 00:01:47,834
„Zdejmij buty”.
28
00:01:49,918 --> 00:01:52,501
Nie rozumiałem, ale wykonałem polecenie.
29
00:01:59,334 --> 00:02:01,043
- Co się stało?
- Nie dotykaj.
30
00:02:03,668 --> 00:02:06,751
Leżał na plecach,
kołdra zakrywała go po pachy,
31
00:02:06,834 --> 00:02:09,209
miał pasiastą piżamę i bardzo się pocił.
32
00:02:09,293 --> 00:02:13,418
Było gorąco. Też się pociłem, ale nie tak.
Twarz i poduszka całe mokre.
33
00:02:14,043 --> 00:02:15,376
To chyba malaria.
34
00:02:15,459 --> 00:02:16,793
- Co jest?
- Niemrawiec.
35
00:02:16,876 --> 00:02:17,751
- Co?
- Niemrawiec.
36
00:02:17,834 --> 00:02:19,168
- Niemrawiec?
- Wąż.
37
00:02:20,376 --> 00:02:22,126
Ukąsił cię? Dawno?
38
00:02:22,209 --> 00:02:23,043
Nie.
39
00:02:23,126 --> 00:02:23,959
Co?
40
00:02:27,584 --> 00:02:28,793
Jeszcze nie ukąsił.
41
00:02:30,834 --> 00:02:33,084
Nie rozumiałem. Spojrzałem zdziwiony.
42
00:02:34,959 --> 00:02:37,793
Śpi na moim brzuchu.
43
00:02:40,626 --> 00:02:42,376
Odskoczyłem odruchowo.
44
00:02:42,459 --> 00:02:45,126
Patrzyłem na kołdrę zakrywającą mu brzuch.
45
00:02:45,209 --> 00:02:48,168
Nie sposób było stwierdzić,
czy leży pod nią wąż.
46
00:02:48,251 --> 00:02:51,376
Chcesz powiedzieć,
że masz teraz na brzuchu węża?
47
00:02:51,459 --> 00:02:52,293
Tak.
48
00:02:59,834 --> 00:03:00,959
Skąd się tam wziął?
49
00:03:01,459 --> 00:03:05,168
Niepotrzebnie pytałem.
Powinienem powiedzieć, żeby był cicho.
50
00:03:06,168 --> 00:03:12,501
Leżałem i czytałem.
Poczułem, że coś jest za książką.
51
00:03:12,584 --> 00:03:13,501
Łaskotało.
52
00:03:15,834 --> 00:03:21,293
Kątem oka zobaczyłem na piżamie niemrawca.
53
00:03:22,126 --> 00:03:24,501
Małego. Może z dziesięć cali.
54
00:03:25,793 --> 00:03:30,084
Wiedziałem, że nie mogę drgnąć.
Zastygłem i go obserwowałem.
55
00:03:30,168 --> 00:03:33,709
Myślałem, że się prześlizgnie górą.
56
00:03:33,793 --> 00:03:35,293
Harry na chwilę zamilkł.
57
00:03:35,376 --> 00:03:38,793
Sprawdzał, czy szeptanie
nie obudziło węża.
58
00:03:40,501 --> 00:03:42,001
Wpełzł pod kołdrę.
59
00:03:43,501 --> 00:03:47,543
Poczułem przez piżamę,
jak rusza się na brzuchu.
60
00:03:48,668 --> 00:03:52,876
Zatrzymał się i teraz śpi.
61
00:03:56,751 --> 00:03:57,918
Czekam.
62
00:03:58,834 --> 00:04:00,334
- Długo?
- Całe godziny.
63
00:04:01,293 --> 00:04:04,126
Wiele długich, cholernych godzin.
64
00:04:04,209 --> 00:04:07,001
Nie wytrzymam dłużej. Muszę odkaszlnąć.
65
00:04:10,418 --> 00:04:11,418
Tak się składa,
66
00:04:11,501 --> 00:04:13,918
że dla niemrawca to typowe zachowanie.
67
00:04:14,001 --> 00:04:17,584
Wpełzają do domów
w poszukiwaniu ciepłego miejsca.
68
00:04:17,668 --> 00:04:20,751
Zaskakujące, że jeszcze
nie ukąsił Harry'ego.
69
00:04:20,834 --> 00:04:23,793
Jeśli natychmiast nie poda się surowicy,
70
00:04:23,876 --> 00:04:26,168
ukąszenie niemrawca jest śmiertelne.
71
00:04:27,001 --> 00:04:29,084
To niepozorne stworzenia. Jak tu.
72
00:04:31,376 --> 00:04:33,043
Mogą niepostrzeżenie
73
00:04:33,126 --> 00:04:37,126
dostać się do dziecięcego pokoju
przez malutką szparę w drzwiach.
74
00:04:38,709 --> 00:04:42,918
Kierownik plantacji herbaty
opowiedział mi o ukąszonej w nogę owcy.
75
00:04:43,001 --> 00:04:47,293
Kiedy ją potem rozcięli,
jej krew była gęsta i czarna jak smoła.
76
00:04:51,459 --> 00:04:54,751
„No dobra”, powiedziałem.
Teraz też szeptem.
77
00:04:54,834 --> 00:04:57,168
„Nie ruszaj się i nic nie mów.
78
00:04:57,251 --> 00:04:59,876
Niewystraszony nie ukąsi. Coś wymyślimy”.
79
00:05:02,543 --> 00:05:04,251
Wyszedłem po cichu z pokoju
80
00:05:04,334 --> 00:05:06,751
i przyniosłem z kuchni mały ostry nóż.
81
00:05:06,834 --> 00:05:11,043
Schowałem go do kieszeni,
na wypadek, gdyby wąż ukąsił Harry'ego.
82
00:05:11,126 --> 00:05:13,126
Rozetnę ranę i wyssę jad.
83
00:05:14,501 --> 00:05:17,126
„Harry”, rzekłem. „Chyba najlepiej będzie,
84
00:05:17,209 --> 00:05:20,293
jeśli delikatnie
odsłonię kołdrę i zajrzę”.
85
00:05:20,918 --> 00:05:22,501
Ty idioto.
86
00:05:24,501 --> 00:05:28,251
W głosie brakowało ekspresji.
Mówił zbyt cicho i spokojnie.
87
00:05:28,334 --> 00:05:31,668
Była ona jednak w jego spojrzeniu
i kącikach ust.
88
00:05:32,293 --> 00:05:36,126
Światło go wystraszy. Wąż mnie zabije.
89
00:05:38,126 --> 00:05:39,043
Słuszna uwaga.
90
00:05:39,751 --> 00:05:42,251
To może szybko zerwę kołdrę i strącę węża?
91
00:05:42,334 --> 00:05:44,209
Wezwij lekarza.
92
00:05:45,918 --> 00:05:49,126
Jego spojrzenie mówiło,
że sam powinienem na to wpaść.
93
00:05:49,209 --> 00:05:51,668
Lekarz. Jasne. Wezwę doktora Ganderbaia.
94
00:05:51,751 --> 00:05:54,209
Wyszedłem na palcach, odnalazłem numer
95
00:05:54,293 --> 00:05:56,668
i kazałem operatorce się pospieszyć.
96
00:06:01,626 --> 00:06:05,001
- Mówi nadzorca Woods.
- Dobry wieczór. Nie śpi pan?
97
00:06:05,084 --> 00:06:07,209
Proszę szybko przyjechać z surowicą.
98
00:06:07,293 --> 00:06:08,918
Surowica? Kogo ukąsił wąż?
99
00:06:09,001 --> 00:06:11,543
Pytanie uderzyło mnie z siłą eksplozji.
100
00:06:11,626 --> 00:06:12,751
Na razie nikogo.
101
00:06:12,834 --> 00:06:15,543
Harry ma na brzuchu śpiącego węża.
102
00:06:15,626 --> 00:06:17,834
Słuchawka zamilkła na parę sekund.
103
00:06:19,834 --> 00:06:23,543
A potem dr Ganderbai
już ciszej powiedział…
104
00:06:23,626 --> 00:06:26,501
Ma się nie ruszać i nie mówić. Rozumiesz?
105
00:06:26,584 --> 00:06:28,501
- Oczywiście.
- Już do was jadę.
106
00:06:28,584 --> 00:06:30,751
Wróciłem do sypialni.
107
00:06:33,043 --> 00:06:34,751
Harry śledził mój ruch.
108
00:06:34,834 --> 00:06:36,709
Jedzie. Masz się nie ruszać.
109
00:06:37,293 --> 00:06:39,084
Przecież się nie ruszam.
110
00:06:39,168 --> 00:06:40,668
Mamy też nie mówić.
111
00:06:40,751 --> 00:06:41,876
To się zamknij.
112
00:06:42,918 --> 00:06:46,126
Mięśnie ust służące do uśmiechania
113
00:06:46,209 --> 00:06:48,043
zaczęły mu delikatnie drgać,
114
00:06:48,126 --> 00:06:50,793
nawet jak już skończył mówić.
115
00:06:50,876 --> 00:06:53,709
Nie spodobało mi się to.
Ton głosu również.
116
00:06:54,626 --> 00:06:56,709
Przyjechał dr Ganderbai.
117
00:06:58,709 --> 00:06:59,876
Wyszedłem po niego.
118
00:07:03,126 --> 00:07:05,959
- Gdzie on jest?
- Nawet nie czekał na odpowiedź.
119
00:07:06,043 --> 00:07:09,334
Poszedł prosto do korytarza.
Na krześle położył torbę.
120
00:07:09,418 --> 00:07:11,334
Miał na nogach papucie.
121
00:07:11,418 --> 00:07:14,334
Stąpał po cichu, delikatnie,
jak ostrożny kot.
122
00:07:14,418 --> 00:07:16,418
Harry patrzył kątem oka.
123
00:07:16,501 --> 00:07:19,168
Doktor podszedł,
uśmiechnął się pocieszająco
124
00:07:19,251 --> 00:07:21,251
i pokiwał głową, jakby mówił…
125
00:07:21,334 --> 00:07:24,626
Proszę się nie obawiać.
Dr Ganderbai to załatwi.
126
00:07:24,709 --> 00:07:26,918
Poszedł do kuchni, a ja za nim.
127
00:07:28,668 --> 00:07:29,668
Otworzył torbę.
128
00:07:29,751 --> 00:07:33,709
Należy delikatnie podać surowicę.
Nie może się poruszyć.
129
00:07:33,793 --> 00:07:36,043
Trzymał strzykawkę i małą buteleczkę.
130
00:07:36,126 --> 00:07:38,876
Pobrał do strzykawki żółty płyn.
131
00:07:38,959 --> 00:07:41,418
- Wręczył mi ją.
- Potrzymaj na razie.
132
00:07:41,501 --> 00:07:42,626
Wrócił do pokoju.
133
00:07:47,834 --> 00:07:49,959
Oczy Harry'ego były szeroko otwarte.
134
00:07:50,043 --> 00:07:54,376
Doktor Ganderbai
delikatnie podwinął Harry'emu rękaw.
135
00:07:54,459 --> 00:07:56,751
Odsunął się od łóżka i szepnął…
136
00:07:56,834 --> 00:07:59,959
Poczuje pan lekkie ukłucie.
Proszę się nie ruszać.
137
00:08:00,043 --> 00:08:02,709
Nie napinać brzucha. Rozluźnić go.
138
00:08:02,793 --> 00:08:06,251
Harry spojrzał na strzykawkę.
Usta znowu zaczęły mu drżeć.
139
00:08:07,251 --> 00:08:10,834
Doktor zawiązał
na ramieniu Harry'ego gumową rurkę.
140
00:08:10,918 --> 00:08:13,501
Przetarł miejsce alkoholem.
141
00:08:13,584 --> 00:08:16,376
Mrużąc oczy, spojrzał na strzykawkę
142
00:08:16,459 --> 00:08:17,834
i odmierzył dawkę.
143
00:08:17,918 --> 00:08:20,043
Spocona twarz Harry'ego błyszczała,
144
00:08:20,126 --> 00:08:23,376
jakby pokryta była
kremem spływającym na poduszkę.
145
00:08:23,459 --> 00:08:27,001
Pod opaską uciskową
widać było nabrzmiałą żyłę.
146
00:08:27,084 --> 00:08:30,376
Ganderbai przyłożył igłę do żyły
147
00:08:30,459 --> 00:08:32,793
i wbił ją pod płaskim kątem,
148
00:08:32,876 --> 00:08:35,709
więc weszła gładko niczym w ser.
149
00:08:35,793 --> 00:08:38,793
Harry zamknął i otworzył oczy,
ale się nie poruszył.
150
00:08:38,876 --> 00:08:41,126
Ganderbai nachylił się mu do ucha.
151
00:08:41,209 --> 00:08:45,334
Nic panu nie będzie, nawet jeśli ukąsi.
Proszę leżeć. Zaraz wrócę.
152
00:08:46,043 --> 00:08:49,168
- „Jest bezpieczny?”, zapytałem.
- Może tak, może nie.
153
00:08:49,251 --> 00:08:51,959
Ganderbai przetarł czoło,
zagryzając wargę.
154
00:08:52,043 --> 00:08:55,001
To jest do zrobienia.
155
00:08:55,084 --> 00:08:57,793
Mówił powoli i zastanawiał się.
156
00:08:59,751 --> 00:09:02,918
Podamy środek nasenny…
157
00:09:03,918 --> 00:09:06,543
wężowi pod kołdrą.
158
00:09:08,418 --> 00:09:09,876
Wspaniały pomysł.
159
00:09:09,959 --> 00:09:11,834
Węże są zimnokrwiste,
160
00:09:11,918 --> 00:09:14,668
środek będzie działał bardzo powoli.
161
00:09:14,751 --> 00:09:17,584
Ale nie mam innych pomysłów.
Eter czy chloroform?
162
00:09:17,668 --> 00:09:18,668
Przytaknąłem.
163
00:09:18,751 --> 00:09:21,126
- Które?
- Mnie pyta? Ja nie wiem.
164
00:09:21,209 --> 00:09:22,043
Chloroform!
165
00:09:22,626 --> 00:09:24,709
Zaciągnął mnie na korytarz.
166
00:09:26,001 --> 00:09:26,918
Jedź do mnie.
167
00:09:27,001 --> 00:09:28,834
Będzie tam czekał chłopak.
168
00:09:28,918 --> 00:09:30,834
To klucz do szafki z truciznami.
169
00:09:30,918 --> 00:09:32,918
Weź chloroform. Pomarańczowa etykieta.
170
00:09:33,001 --> 00:09:36,084
Jest na niej nazwa.
Ja tu zostanę na wszelki wypadek.
171
00:09:36,168 --> 00:09:37,376
Szybko!
172
00:09:37,459 --> 00:09:39,084
- Buty…
- Nie potrzebujesz.
173
00:09:41,793 --> 00:09:44,709
Po 15 minutach wróciłem z butelką.
174
00:09:47,793 --> 00:09:51,459
Wie, co zamierzamy zrobić,
i bardzo się denerwuje.
175
00:09:51,543 --> 00:09:53,626
Nie wiem, ile jeszcze wytrzyma.
176
00:09:57,334 --> 00:10:00,209
Harry leżał niezmiennie
w tej samej pozycji.
177
00:10:00,293 --> 00:10:03,584
Twarz miał białą i spoconą.
Spojrzał na mnie.
178
00:10:03,668 --> 00:10:05,376
Uśmiechnąłem się do niego.
179
00:10:05,459 --> 00:10:10,501
Doktor podniósł gumową rurkę
i w jeden koniec wetknął papierowy lejek.
180
00:10:10,584 --> 00:10:13,293
Podwinął fragment prześcieradła,
181
00:10:13,376 --> 00:10:15,084
wziął ową gumową rurkę
182
00:10:15,168 --> 00:10:17,043
i wetknął ją pod Harry'ego.
183
00:10:17,668 --> 00:10:20,084
Nie wiem, jak długo ją wpychał.
184
00:10:20,168 --> 00:10:23,251
Może 20 minut, może 40.
Zdawała się nie poruszać,
185
00:10:23,334 --> 00:10:25,793
ale jej koniec robił się coraz krótszy.
186
00:10:25,876 --> 00:10:27,876
Dr Ganderbai sam zaczął się pocić,
187
00:10:27,959 --> 00:10:30,459
pot perlił mu się na czole
i górnej wardze,
188
00:10:30,543 --> 00:10:31,834
ale ręce nie drżały,
189
00:10:31,918 --> 00:10:35,126
a oczy bacznie obserwowały
kołdrę na brzuchu Harry'ego.
190
00:10:35,209 --> 00:10:36,918
Wyciągnął rękę po chloroform.
191
00:10:37,001 --> 00:10:39,918
Odkręciłem nakrętkę i podałem mu butelkę,
192
00:10:40,001 --> 00:10:42,543
upewniwszy się, że mocno ją trzyma.
193
00:10:43,209 --> 00:10:47,501
Panie Pope, nasączę teraz materac.
Zrobi się panu zimno.
194
00:10:47,584 --> 00:10:50,168
- Proszę się nie ruszać.
- Streszczaj się!
195
00:10:50,834 --> 00:10:52,626
Po raz pierwszy podniósł głos.
196
00:10:52,709 --> 00:10:55,751
Doktor rzucił mu ostre spojrzenie
i zaczął wlewać.
197
00:10:55,834 --> 00:10:59,084
Napełnił lejek i czekał,
aż chloroform spłynie.
198
00:10:59,168 --> 00:11:00,959
Nalał ponownie i znowu czekał.
199
00:11:09,084 --> 00:11:12,209
Mdlący zapach chloroformu
rozniósł się po pokoju.
200
00:11:12,293 --> 00:11:14,043
Wywoływał niemiłe wspomnienia
201
00:11:14,126 --> 00:11:17,251
pielęgniarek i chirurgów
przy długim, białym stole.
202
00:11:17,334 --> 00:11:18,918
Dr Ganderbai wlewał dalej,
203
00:11:19,001 --> 00:11:22,334
nad lejkiem unosiły się
wirujące jak dym opary.
204
00:11:23,626 --> 00:11:26,751
Zaczekał, nalał jeszcze raz,
po czym oddał mi butelkę.
205
00:11:26,834 --> 00:11:29,126
Wyciągnął rurkę i wstał.
206
00:11:29,209 --> 00:11:31,793
Stres w wyniku procedury
musiał być ogromny,
207
00:11:31,876 --> 00:11:34,126
bo doktor brzmiał tak…
208
00:11:34,209 --> 00:11:36,334
Dla pewności poczekajmy 15 minut.
209
00:11:36,418 --> 00:11:37,834
Powiedziałem Harry'emu.
210
00:11:37,918 --> 00:11:39,834
- Jakieś 15…
- Słyszałem!
211
00:11:39,918 --> 00:11:43,209
Dr Ganderbai aż podskoczył,
z grymasem złości na twarzy.
212
00:11:43,293 --> 00:11:46,668
Spojrzał chłodno na Harry'ego,
któremu znowu drżała twarz.
213
00:11:46,751 --> 00:11:48,376
Odczekaliśmy 15 minut.
214
00:11:48,459 --> 00:11:50,501
Doktor wpatrywał się w Harry'ego
215
00:11:50,584 --> 00:11:53,084
dziwnym, świdrującym wzrokiem.
216
00:11:53,168 --> 00:11:54,793
Siłą woli utrzymywał go
217
00:11:54,876 --> 00:11:57,418
w całkowitym bezruchu i ciszy.
218
00:11:57,501 --> 00:12:00,293
Nie spuszczał go z oczu
i choć nie pisnął słowa,
219
00:12:00,376 --> 00:12:02,084
zdawał się na niego krzyczeć.
220
00:12:02,168 --> 00:12:04,543
- W stylu…
- Ani drgnij! Ani słowa!
221
00:12:04,626 --> 00:12:06,918
Nie zepsujesz tego! Słyszysz?
222
00:12:07,959 --> 00:12:10,126
Harry leżał, twarz mu drżała,
223
00:12:10,209 --> 00:12:12,293
pocił się, zamykał oczy, otwierał,
224
00:12:12,376 --> 00:12:15,668
patrzył na mnie, na kołdrę, na sufit,
na doktora nie.
225
00:12:16,168 --> 00:12:18,293
Choć ten był wciąż na nim skupiony.
226
00:12:19,918 --> 00:12:21,959
Jakby pompowano wielki balon,
227
00:12:22,043 --> 00:12:24,668
który za chwilę miał pęknąć.
228
00:12:24,751 --> 00:12:28,293
Dr Ganderbai skinął głową,
byliśmy gotowi do działania.
229
00:12:28,376 --> 00:12:32,334
Idź na drugą stronę.
Razem odciągniemy kołdrę.
230
00:12:32,418 --> 00:12:34,709
Bardzo powoli. Proszę się nie ruszać.
231
00:12:45,793 --> 00:12:48,084
Klatka piersiowa była już widoczna.
232
00:12:48,168 --> 00:12:51,376
Zobaczyłem sznurek od piżamy
zawiązany w kokardkę.
233
00:12:51,959 --> 00:12:54,418
Na rozporku guzik z masy perłowej.
234
00:12:54,501 --> 00:12:56,334
Moja piżama takiego nie ma,
235
00:12:56,418 --> 00:12:58,543
żadnego, co dopiero perłowego.
236
00:12:58,626 --> 00:13:01,418
Dziwna, błaha myśl w tak poważnej chwili.
237
00:13:02,043 --> 00:13:03,918
Na brzuchu niczego nie było.
238
00:13:06,584 --> 00:13:10,793
- Proszę się nie ruszać.
- Doktor uważnie obejrzał Harry'ego.
239
00:13:10,876 --> 00:13:13,668
Ostrożnie. Może być wszędzie, w nogawce.
240
00:13:13,751 --> 00:13:14,584
Harry usiadł.
241
00:13:16,793 --> 00:13:18,168
Ruszył się po raz pierwszy.
242
00:13:19,626 --> 00:13:22,459
Stojąc na łóżku, zaczął potrząsać nogami.
243
00:13:22,543 --> 00:13:24,001
Najpewniej wąż dziabnął.
244
00:13:24,084 --> 00:13:25,793
Ganderbai wziął skalpel,
245
00:13:25,876 --> 00:13:29,543
ale Harry przestał,
spojrzał na materac i krzyknął…
246
00:13:29,626 --> 00:13:30,459
Nie ma go!
247
00:13:30,543 --> 00:13:33,126
Doktor wyprostował się,
spojrzał na Harry'ego.
248
00:13:33,209 --> 00:13:35,334
Nic mu nie było. Nic go nie ukąsiło.
249
00:13:35,418 --> 00:13:37,459
Nie ukąsi i nie zabije.
250
00:13:37,543 --> 00:13:39,168
Wszystko było w porządku.
251
00:13:39,251 --> 00:13:40,126
Prawie.
252
00:13:41,168 --> 00:13:42,876
Może to był sen?
253
00:13:52,293 --> 00:13:55,668
Na pewno nie chciał,
żeby zabrzmiało to kpiąco.
254
00:13:55,751 --> 00:13:57,834
Zwyczajnie schodził z niego stres.
255
00:13:57,918 --> 00:14:00,626
Harry odebrał to inaczej. Stał na łóżku
256
00:14:00,709 --> 00:14:03,501
i gapił się na Ganderbaia. Poczerwieniał.
257
00:14:03,584 --> 00:14:05,834
Sugerujesz, że jestem kłamcą?
258
00:14:08,626 --> 00:14:11,043
Doktor zamarł, patrzył na Harry'ego.
259
00:14:11,126 --> 00:14:14,334
Harry zrobił krok naprzód.
Oczy mu błyszczały.
260
00:14:15,501 --> 00:14:19,001
- Ty parszywy bengalski szczurze.
- „Milcz”, rzekłem.
261
00:14:19,084 --> 00:14:21,334
- Ty zasrany, obleśny…
- Zamilcz!
262
00:14:21,418 --> 00:14:22,876
- Ciapaty…
- Zamknij się!
263
00:14:22,959 --> 00:14:23,834
Przestań!
264
00:14:27,251 --> 00:14:30,001
Dr Ganderbai wyszedł. Poszedłem za nim.
265
00:14:30,084 --> 00:14:32,209
Oszalał. Nie wie, co mówi.
266
00:14:32,293 --> 00:14:35,584
Poszliśmy w ciemnościach
do starego morrisa doktora.
267
00:14:35,668 --> 00:14:36,501
BRYTYJSKA JUTA
268
00:14:36,584 --> 00:14:39,168
Wsiadł. „Był pan wspaniały”, powiedziałem.
269
00:14:39,251 --> 00:14:41,459
- Ocalił go pan.
- Nie sądzę.
270
00:14:41,543 --> 00:14:44,293
Ale mógł pan. Zawdzięcza panu życie.
271
00:14:44,376 --> 00:14:47,168
- Zawdzięcza życie.
- Nieprawda.
272
00:14:49,751 --> 00:14:50,668
Przykro mi.
273
00:14:52,126 --> 00:14:53,126
Wątpię.
274
00:15:00,418 --> 00:15:02,959
Dr Ganderbai zapalił silnik i odjechał.
275
00:15:16,043 --> 00:15:19,459
Dahl napisał opowiadanie „Trucizna”
w styczniu 1950 roku.
276
00:15:19,543 --> 00:15:22,376
Postać Woodsa nazwał na cześć
277
00:15:22,459 --> 00:15:26,626
pilota i kolegi z RAF-u,
który zginął w bitwie pod Athens.
278
00:16:28,668 --> 00:16:33,668
{\an8}Napisy: Krzysztof Wollschlaeger