1 00:00:02,000 --> 00:00:07,000 Downloaded from YTS.LT 2 00:00:08,000 --> 00:00:13,000 Official YIFY movies site: YTS.LT 3 00:00:11,678 --> 00:00:13,263 Panie i panowie, 4 00:00:13,346 --> 00:00:17,600 przed wami Kevin Hart z programem Acting My Age. 5 00:02:04,374 --> 00:02:06,334 Tak. 6 00:02:16,803 --> 00:02:20,557 Zacznę od tego, że mam świetny nastrój. 7 00:02:20,640 --> 00:02:23,143 Życie mnie rozpieszcza. 8 00:02:23,226 --> 00:02:25,728 Żona szczęśliwa. Dzieciaki też. 9 00:02:25,812 --> 00:02:29,190 Mam coraz lepszą relację z dalszą rodziną. 10 00:02:31,109 --> 00:02:34,154 Przydzielili mnie do organizacji spotkań rodzinnych. 11 00:02:34,237 --> 00:02:36,906 Jeśli rodzina ma się spotkać, ja to ogarniam. 12 00:02:36,990 --> 00:02:40,827 Zjazdy, przyjęcia, uroczyste obiady. 13 00:02:40,910 --> 00:02:44,706 Przyznam, czasami bywa to irytujące. 14 00:02:44,789 --> 00:02:49,252 Siostrzeniec rzucił do mnie, że chce coś ogłosić rodzinie 15 00:02:49,335 --> 00:02:51,504 i mam zorganizować spotkanie. 16 00:02:51,588 --> 00:02:52,547 „Spoko”. 17 00:02:52,630 --> 00:02:57,177 Zwołałem rodzinę do restauracji, załatwiłem prywatną salkę. 18 00:02:57,260 --> 00:02:59,888 Wchodzimy, a siostrzeniec wstaje z tekstem: 19 00:02:59,971 --> 00:03:02,557 „Chciałem wam powiedzieć, że jestem gejem”. 20 00:03:02,640 --> 00:03:03,474 I tyle. 21 00:03:05,018 --> 00:03:05,935 Po temacie. 22 00:03:06,436 --> 00:03:09,189 Kurwa, nawet nie zjedliśmy. 23 00:03:10,940 --> 00:03:13,902 Po jego słowach wszyscy zamilkli. 24 00:03:14,569 --> 00:03:17,864 Uznałem, że ktoś musi przełamać tę cholerną ciszę. 25 00:03:18,948 --> 00:03:23,578 A skoro byłem kierownikiem rodziny, to rzuciłem: „Słuchaj! 26 00:03:24,162 --> 00:03:27,415 Powiem to chyba w imieniu całej rodziny. Co nie? 27 00:03:29,500 --> 00:03:31,044 Nas wszystkich. 28 00:03:31,127 --> 00:03:34,005 Cała nasza rodzina… 29 00:03:37,967 --> 00:03:40,678 Chyba… No posłuchaj. 30 00:03:42,889 --> 00:03:44,641 Cała nasza rodzina… 31 00:03:47,018 --> 00:03:48,228 już wiedziała”. 32 00:03:48,311 --> 00:03:53,441 Nikogo ta informacja nie zaszokowała. 33 00:03:54,525 --> 00:03:57,570 Założył na to spotkanie skąpy top. 34 00:03:59,739 --> 00:04:02,533 Z napisem: „Mam brązowego rowa”. 35 00:04:03,576 --> 00:04:06,788 No kurwa, że jesteś gejem. 36 00:04:08,164 --> 00:04:10,416 I nieważne. Kochamy cię. 37 00:04:11,251 --> 00:04:14,212 Ciotka też skorzystała z okazji. Wstała i rzuciła: 38 00:04:14,295 --> 00:04:17,924 „Skoro mówimy tak szczerze, mam problem z wagą. 39 00:04:18,007 --> 00:04:20,260 Doskwiera mi otyłość”. 40 00:04:20,927 --> 00:04:24,138 I znowu wszyscy zamilkli. 41 00:04:25,139 --> 00:04:28,851 Pomyślałem: „No kurwa, znów muszę przełamać ciszę”. 42 00:04:30,228 --> 00:04:34,816 Rzuciłem do ciotki: „Posadź ten swój tłusty zad. 43 00:04:35,817 --> 00:04:37,402 Posadź ten tłusty zad. 44 00:04:38,278 --> 00:04:41,864 To nie jest, kurwa, coś, co wydarzyło się wczoraj. 45 00:04:43,116 --> 00:04:48,121 Ważysz tyle, od kiedy miałem 12 lat. To ten sam jebany tłuszcz. 46 00:04:50,248 --> 00:04:52,709 Siadaj, a nie ględzisz o otyłości”. 47 00:04:55,795 --> 00:04:57,922 Trudno utrzymać rodzinę razem. 48 00:04:58,006 --> 00:05:01,134 To wymaga pracy i cierpliwości. 49 00:05:01,634 --> 00:05:02,677 Nawet w domu. 50 00:05:02,760 --> 00:05:05,722 Mam czwórkę dzieci. Sporo o nich mówiłem. 51 00:05:05,805 --> 00:05:08,391 Spoczywa na mnie spora presja. 52 00:05:08,474 --> 00:05:11,602 Ale wydaje mi się, że sam ją na siebie wywieram. 53 00:05:11,686 --> 00:05:12,812 Wiecie dlaczego? 54 00:05:12,895 --> 00:05:17,150 Bo chcę, by choć jedno odniosło w życiu sukces. 55 00:05:17,233 --> 00:05:21,446 Nie oczekuję kompletu. Serio. 56 00:05:22,322 --> 00:05:24,699 Każdy rodzic czwórki dzieci wie, 57 00:05:24,782 --> 00:05:28,578 które czeka świetlana przyszłość, a które nieco gorsza. 58 00:05:29,704 --> 00:05:32,332 Widać, na którego łapserdaka… 59 00:05:33,958 --> 00:05:36,586 lepiej odłożyć kasę na kaucję. 60 00:05:38,880 --> 00:05:45,261 Nie chcę opychać bubli, jak to robi wiele gwiazd. 61 00:05:45,345 --> 00:05:51,142 Ich dzieciaki marnują szansę, jaką dał im od życia los. 62 00:05:51,225 --> 00:05:55,563 Nie chcę tego powielać. Moje mają wykorzystać szansę. 63 00:05:55,646 --> 00:05:59,942 Nie chcę opychać jebanych bubli. Powiem wam, kto tak zrobił. 64 00:06:00,026 --> 00:06:02,362 Sporo o tym rozmyślałem. 65 00:06:02,445 --> 00:06:04,864 I powiem wam, co myślę. Mam to w dupie. 66 00:06:04,947 --> 00:06:08,451 W końcu zabrałem wam jebane telefony. 67 00:06:10,912 --> 00:06:13,373 Mogę być z wami kurewsko szczery. 68 00:06:14,165 --> 00:06:16,876 Najwyżej wszystkiego się wyprę. 69 00:06:20,338 --> 00:06:23,591 Powiem wam, kto opchnął bubla. 70 00:06:26,344 --> 00:06:27,261 Michael Jordan. 71 00:06:27,345 --> 00:06:30,807 Opchnął pieprzonego bubla. 72 00:06:32,517 --> 00:06:35,853 Nieważne, co myślicie. Michael na bank o tym wie. 73 00:06:35,937 --> 00:06:37,897 Na bank nosi go, 74 00:06:37,980 --> 00:06:42,985 gdy widzi, jak Dell Curry kibicuje Stephowi i Sethowi. 75 00:06:43,069 --> 00:06:45,446 Widzieliście, jak się zachowuje? 76 00:06:46,322 --> 00:06:49,534 „Moi synowie grają w NBA!” 77 00:06:50,410 --> 00:06:53,871 A Michael spogląda na siedzących obok synów 78 00:06:53,955 --> 00:06:56,332 i rzuca: „A wy co, fajfusy? 79 00:06:57,625 --> 00:07:04,549 Zmieniacie tylko swoje jordany i cały jebany dzień gracie w Fortnite’a”. 80 00:07:07,009 --> 00:07:11,264 Przy okazji napomknę, że nie dogadujemy się z Jordanem. 81 00:07:11,347 --> 00:07:15,518 Mogę być trochę uprzedzony. 82 00:07:15,601 --> 00:07:17,687 Od dawna mamy na pieńku. 83 00:07:18,187 --> 00:07:22,483 Lata temu wkurzył się na mnie, bo prowadziłem dla niego galę, 84 00:07:22,567 --> 00:07:26,070 a on się spóźnił. I pocisnąłem go. 85 00:07:26,154 --> 00:07:31,284 Nie wiem, jak na to wpadłem. Pierwszy żart był szybki i zabawny. 86 00:07:32,034 --> 00:07:34,912 Wszyscy wiedzą, że Jordan marnie się ubiera. 87 00:07:35,705 --> 00:07:39,083 Ma w garderobie najgorsze jeansy, jakie widziałem w życiu. 88 00:07:39,792 --> 00:07:42,837 Z wielkimi kieszeniami z tyłu. 89 00:07:43,629 --> 00:07:46,174 Zmieściłby się w nich pecet Della. 90 00:07:47,842 --> 00:07:50,970 „W mordę, Mike, masz w kieszeni pecet Della? 91 00:07:51,679 --> 00:07:56,642 Jasna cholera, a w drugiej modem?” 92 00:07:57,852 --> 00:08:00,104 Spóźnił się, a ja rzuciłem, 93 00:08:00,188 --> 00:08:03,941 że ubiera się jak ciężarna lesbijka. Nie wiem, skąd to wziąłem. 94 00:08:05,193 --> 00:08:07,570 Miał spodnie podciągnięte aż po pierś. 95 00:08:07,653 --> 00:08:10,615 Brzuch mu się w nich odciskał. 96 00:08:11,699 --> 00:08:13,826 Od tego czasu nie gadamy. 97 00:08:15,661 --> 00:08:19,665 Ale mam gdzieś, kto mnie lubi, a kto nie. 98 00:08:19,749 --> 00:08:22,210 Ciężko mnie zirytować. 99 00:08:22,293 --> 00:08:25,630 Mam już 45 lat. Mam coraz bardziej wyjebane. 100 00:08:25,713 --> 00:08:28,257 Taka prawda. 101 00:08:30,551 --> 00:08:33,346 Z wiekiem mamy coraz bardziej wyjebane. 102 00:08:33,429 --> 00:08:37,934 Jeśli coś nie dotyczy mojej rodziny lub rozwoju, mam to gdzieś. 103 00:08:38,017 --> 00:08:42,188 Szczerze mówiąc, zmieniłem się. Moi przyjaciele również. 104 00:08:42,271 --> 00:08:47,235 Pamiętam, jacy byliśmy kiedyś. Całe dnie gadaliśmy o jednym. 105 00:08:47,318 --> 00:08:53,699 Gdzie laski? Gdzie kluby? Gdzie wóda? 106 00:08:53,783 --> 00:08:54,617 W kółko. 107 00:08:56,536 --> 00:08:59,956 Teraz gadamy tylko o kontuzjach i lekach. 108 00:09:00,039 --> 00:09:02,875 Taka prawda. 109 00:09:03,876 --> 00:09:06,629 Po czterdziestce ciągle coś boli. 110 00:09:07,129 --> 00:09:09,382 Cały czas coś nowego. 111 00:09:10,466 --> 00:09:14,720 Każda rozmowa zaczyna się od pytania o kontuzję niewiadomego pochodzenia. 112 00:09:15,972 --> 00:09:19,141 „Rozjebałem sobie dziś szyję i nawet nie wiem kiedy”. 113 00:09:19,642 --> 00:09:23,020 I po czterdziestce wszyscy chcą nam pomóc. 114 00:09:23,104 --> 00:09:25,731 „Co ci się stało?” „A chuj wie. 115 00:09:26,524 --> 00:09:31,445 Chyba za długo gapiłem się na znaki na autostradzie”. 116 00:09:32,989 --> 00:09:36,075 Każdy uważa się za jakiegoś lekarza. 117 00:09:36,158 --> 00:09:39,412 „Zacznij brać kurkumę i olej rybny. 118 00:09:39,495 --> 00:09:43,124 Olej wcieraj sobie w szyję. Do tego łyżka czosnku. 119 00:09:43,207 --> 00:09:47,211 Gryz cebuli i lewa noga go wrzątku na równo dziesięć minut”. 120 00:09:47,295 --> 00:09:49,922 Masz mnie za jebanego wampira? 121 00:09:51,882 --> 00:09:53,843 Po czterdziestce ciągle coś boli. 122 00:09:54,719 --> 00:09:58,723 A najlepsze, że nigdy nie dochodzimy do siebie. 123 00:09:59,390 --> 00:10:01,601 Tracimy jakiś kawałek siebie. 124 00:10:01,684 --> 00:10:04,395 Nie wracamy do pełni zdrowia. 125 00:10:04,478 --> 00:10:06,230 Moja ręka to dowód. 126 00:10:06,314 --> 00:10:09,525 Do samej góry. Widzicie? 127 00:10:09,609 --> 00:10:13,237 Ale nie ta. Tu jest gorzej. 128 00:10:14,196 --> 00:10:17,450 Lekarz zalecił: „Używaj drugiej”. 129 00:10:17,533 --> 00:10:19,285 Odparłem: „Napraw to, suko! 130 00:10:20,745 --> 00:10:23,414 Musi być remis. Napraw to, kurwa!”. 131 00:10:25,625 --> 00:10:28,044 Zazdroszczę młodemu pokoleniu. 132 00:10:28,127 --> 00:10:30,504 Nic sobie nie robią z urazów. 133 00:10:31,130 --> 00:10:33,007 Raz grałem z młodymi w kosza. 134 00:10:33,090 --> 00:10:37,094 Jednemu z nich kostka wygięła się do jebanego parkietu. 135 00:10:37,803 --> 00:10:40,097 Nie mógł wygiąć jej bardziej. 136 00:10:40,181 --> 00:10:44,560 Rzuciłem: „Cholera, na pewno złamana!”. 137 00:10:45,436 --> 00:10:47,730 Wiecie, co gość zrobił? 138 00:10:47,813 --> 00:10:51,609 Pochylił się, zawiązał buta, i podskoczył kilka razy. 139 00:10:54,779 --> 00:10:57,531 „Już spoko, mogę grać dalej”. 140 00:10:57,615 --> 00:10:59,533 „Będziesz grać dalej?” 141 00:11:02,620 --> 00:11:05,456 Po czterdziestce nie dałoby rady. 142 00:11:06,415 --> 00:11:08,793 Gdybym wygiął tak kostkę, 143 00:11:08,876 --> 00:11:12,129 kolejnego dnia zasuwałbym w jebanym bucie ortopedycznym. 144 00:11:14,674 --> 00:11:15,675 „Siemacie!” 145 00:11:17,218 --> 00:11:20,513 „Cholera, Joe! Myślałem, że skręciłeś kostkę”. 146 00:11:20,596 --> 00:11:21,555 „Ja też. 147 00:11:23,307 --> 00:11:26,060 Ale poszła też łąkotka i achilles. 148 00:11:27,019 --> 00:11:29,939 Od tego mam rwę kulszową. Osiem miesięcy przerwy”. 149 00:11:30,022 --> 00:11:31,399 „Osiem miesięcy? 150 00:11:33,567 --> 00:11:35,903 Osiem? Jasna cholera! 151 00:11:37,488 --> 00:11:38,864 Nawet nie grałeś!” 152 00:11:43,494 --> 00:11:47,081 „Wiem. Powiedzieli, że za szybko usiadłem. 153 00:11:48,457 --> 00:11:52,586 Też lepiej zwolnijcie przy siadaniu”. 154 00:11:54,588 --> 00:11:56,298 „Cholera jasna, Joe!” 155 00:11:57,258 --> 00:11:58,467 Łatwo o kontuzję. 156 00:11:59,135 --> 00:12:02,346 Ludzie nie rozumieją, jak łatwo. 157 00:12:02,930 --> 00:12:06,976 Ostatnio schodziłem ze schodów i ześlizgnąłem się z trzech stopni. 158 00:12:07,059 --> 00:12:10,521 Nie wywaliłem się. Po prostu się zachwiałem. 159 00:12:11,856 --> 00:12:15,735 Kumacie, o czym mówię? Było blisko, ale ogarnąłem to. 160 00:12:16,610 --> 00:12:18,487 Przeraziłem się jak jasny chuj. 161 00:12:19,947 --> 00:12:23,659 I już wolałbym upaść. 162 00:12:24,910 --> 00:12:26,620 Sprawa byłaby załatwiona. 163 00:12:26,704 --> 00:12:28,914 A gdy chwiałem się na tym stopniu… 164 00:12:29,790 --> 00:12:32,460 różne scenariusze przelatywały mi przez głowę. 165 00:12:34,170 --> 00:12:37,089 „Rozjebię sobie głowę o stopień”. 166 00:12:41,343 --> 00:12:42,553 Krzywdzimy innych. 167 00:12:42,636 --> 00:12:46,015 Zepchnąłem ze schodów jakąś staruszkę przede mną. 168 00:12:46,682 --> 00:12:47,516 Spanikowałem. 169 00:12:50,770 --> 00:12:51,729 Słyszałem tylko… 170 00:13:00,362 --> 00:13:02,031 Schody to nie przelewki. 171 00:13:03,491 --> 00:13:05,117 Nie wiem, po co ich tyle. 172 00:13:06,076 --> 00:13:08,329 Wszędzie są jebane schody. 173 00:13:08,913 --> 00:13:11,749 Wchodzenie to nie problem, gorzej ze schodzeniem. 174 00:13:12,249 --> 00:13:17,713 Z wiekiem jest coraz trudniej. Schodziłem ze schodów z synem. 175 00:13:17,797 --> 00:13:20,007 Zeskakiwał po kilka stopni. 176 00:13:23,427 --> 00:13:26,806 Jak jebany Avenger. Kolana ze stali. 177 00:13:27,598 --> 00:13:29,600 Po kim ma takie kolana? 178 00:13:31,769 --> 00:13:35,105 Ja schodzę ze schodów bokiem. 179 00:13:37,024 --> 00:13:39,693 „Śpieszy się wam? Omińcie mnie. 180 00:13:40,820 --> 00:13:43,489 Nie chcę przez was rozwalić kolan”. 181 00:13:47,952 --> 00:13:49,537 Łatwo o kontuzję. 182 00:13:50,162 --> 00:13:53,791 Wchodziłem pod prysznic i noga poleciała mi do przodu. 183 00:13:55,459 --> 00:13:59,171 Prawie się posrałem. Byłem bliski jebanego szpagatu. 184 00:14:00,005 --> 00:14:05,010 Nigdy w życiu nie byłem bliżej. Mój Boże! 185 00:14:06,762 --> 00:14:11,433 Nie doceniamy drążków na ręczniki, póki nie są nam potrzebne. 186 00:14:12,726 --> 00:14:16,814 Olewamy te drążki, póki się nam nie przydadzą. 187 00:14:16,897 --> 00:14:20,109 Poślizgnąłem się, prawie rozjebałem sobie łeb, 188 00:14:20,192 --> 00:14:24,154 chwyciłem drążek i rzuciłem: „Dzięki, drążku ostatniego ratunku”. 189 00:14:25,447 --> 00:14:31,537 Tak jest, to drążek ostatniego ratunku. 190 00:14:32,788 --> 00:14:35,207 Co zabawne, większego nie złapałem. 191 00:14:35,291 --> 00:14:36,876 Próbowałem, 192 00:14:37,918 --> 00:14:41,171 ale chybiłem sukinsyna. Musiałem chwycić się konusa. 193 00:14:42,214 --> 00:14:46,302 Boże! Nie wiedziałem, że to dlatego drążki są dwa. 194 00:14:48,596 --> 00:14:50,764 Boję się upadków pod prysznicem. 195 00:14:51,640 --> 00:14:54,268 To jeden z najgorszych wypadków. 196 00:14:54,351 --> 00:14:58,022 Upadek pod prysznicem. Boże. Wiecie, czego się boję? 197 00:14:58,105 --> 00:15:00,691 Że upadnę i nie będę mógł się ruszyć, 198 00:15:00,774 --> 00:15:03,819 a będę leżał na wprost od główki prysznica. 199 00:15:03,903 --> 00:15:07,364 Woda będzie na mnie tryskać 200 00:15:07,448 --> 00:15:11,076 i przez sześć godzin będę tak walczył o życie. 201 00:15:12,494 --> 00:15:13,579 I sześć godzin… 202 00:15:25,549 --> 00:15:27,259 Tak mnie znajdą. 203 00:15:29,178 --> 00:15:32,598 Z fiutem skurczonym od siedzenia w jebanej wodzie. 204 00:15:34,141 --> 00:15:36,310 Boże. Wyobrażacie to sobie? 205 00:15:38,103 --> 00:15:42,733 Już przymieracie i słyszycie: „Fuj, ale ohydny wacek”. 206 00:15:43,484 --> 00:15:44,902 Ja pierdolę! 207 00:15:46,320 --> 00:15:47,446 Zastrzelcie mnie. 208 00:15:49,573 --> 00:15:52,284 „Co mu się stało z fiutem? Fuj!” 209 00:15:55,079 --> 00:15:58,207 Gąbka wystaje ci z tyłka, bo na tym skończyłeś mycie. 210 00:15:58,916 --> 00:16:00,626 Jest nieco zasrana. 211 00:16:01,418 --> 00:16:03,712 „Fuj, na gąbce jest gówno. 212 00:16:04,421 --> 00:16:07,257 Nie tykam tego obsrańca z małym wackiem”. 213 00:16:08,592 --> 00:16:10,010 Umieram, kurwa. 214 00:16:13,597 --> 00:16:16,392 To myślenie zaczęło się od ostatniej kontuzji. 215 00:16:17,101 --> 00:16:19,186 Dała mi w kość jak jasny chuj. 216 00:16:19,269 --> 00:16:22,314 Praktycznie złamałem kutasa. Inaczej tego nie ujmę. 217 00:16:23,399 --> 00:16:25,818 Jestem dziś w pełni szczery. 218 00:16:26,485 --> 00:16:28,570 To stało się, gdy biegłem. 219 00:16:29,113 --> 00:16:30,197 Nie na bieżni. 220 00:16:30,864 --> 00:16:34,827 Nie podczas wielkiego biegu, który kończy się metą i medalem. 221 00:16:34,910 --> 00:16:37,287 Środek nocy, dwóch pijanych czarnuchów. 222 00:16:38,080 --> 00:16:41,250 Ścigałem się z byłym biegaczem NFL. 223 00:16:42,668 --> 00:16:43,919 Naszło nas nagle. 224 00:16:44,003 --> 00:16:47,381 Byliśmy na imprezie i podsłuchałem go, 225 00:16:47,464 --> 00:16:51,385 jak opowiadał, że strasznie tęskni za futbolem. 226 00:16:51,468 --> 00:16:55,764 „Życie bez futbolu to nie to samo. Dałbym wszystko, by wrócić. 227 00:16:55,848 --> 00:16:59,226 Odchodząc, straciłem kawałek siebie. Strasznie tęsknię”. 228 00:16:59,309 --> 00:17:02,771 A ja wypaliłem: „Ścigajmy się. Polegniesz”. 229 00:17:05,607 --> 00:17:08,527 Odparł: „Serio? Chcesz się ścigać?”. 230 00:17:08,610 --> 00:17:10,654 „Tak, skurwielu! Dajesz”. 231 00:17:12,364 --> 00:17:14,283 Odparł: „No dobra”. 232 00:17:14,783 --> 00:17:16,910 Zignorowałem tyle znaków… 233 00:17:19,246 --> 00:17:21,373 które odradzały mi ten wyścig. 234 00:17:22,374 --> 00:17:25,919 Pierwszym były różnice w naszym rozciąganiu się. 235 00:17:26,962 --> 00:17:31,467 On robił to porządnie. Zginał jebane biodra. 236 00:17:31,550 --> 00:17:34,928 Rozciągał pachwiny i kolana. 237 00:17:35,012 --> 00:17:37,514 Wyglądał, jakby nakładał jebane lody. 238 00:17:38,891 --> 00:17:42,019 Uderzał piętami o tyłek. Trwało to z pięć minut. 239 00:17:42,102 --> 00:17:45,814 A ja podszedłem, strzepnąłem nogami i dzida. 240 00:17:47,107 --> 00:17:48,734 Byłem gotowy. 241 00:17:51,278 --> 00:17:54,615 Najgorsi dla czterdziestolatka są kumple rówieśnicy. 242 00:17:54,698 --> 00:18:01,121 Tacy kumple będą cię wspierać, choćbyś odwalał największą głupotę. 243 00:18:01,789 --> 00:18:06,794 Strzepnąłem dwa razy nogami, a oni wołali tylko: „Tak jest! 244 00:18:08,045 --> 00:18:09,505 Jedziesz z nim!”. 245 00:18:14,927 --> 00:18:16,678 Chciałem go zniszczyć. 246 00:18:18,597 --> 00:18:23,018 Rzuciłem: „Jesteś zawodowcem. Na pewno masz technikę. 247 00:18:23,685 --> 00:18:27,231 Wydaje ci się, że masz przewagę, ale to nieprawda. 248 00:18:27,314 --> 00:18:31,110 Zniszczę cię dzięki mojemu wrodzonemu talentowi do biegania”. 249 00:18:32,486 --> 00:18:33,946 Oto mój sekret. 250 00:18:34,029 --> 00:18:38,367 Trzymam palce mocno ściśnięte i… Chwila. 251 00:18:45,582 --> 00:18:50,170 Trzymam palce mocno ściśnięte i siekam nimi przez jebany wiatr. 252 00:18:52,422 --> 00:18:55,300 Jakbym kroił tort. Mknę i siekam! 253 00:18:57,052 --> 00:18:58,971 Każdemu wpadnie kawałek. 254 00:19:00,639 --> 00:19:05,644 Inni biegają z palcami luźno i marnują cały jebany wiatr. 255 00:19:06,145 --> 00:19:08,063 Ale nie ja! 256 00:19:11,066 --> 00:19:14,736 Wysłaliśmy chłopaka, by stał z rozłożonymi rękoma. 257 00:19:14,820 --> 00:19:17,614 Mieliśmy wystartować, gdy je opuści. 258 00:19:18,824 --> 00:19:21,910 Stanęliśmy na linii startu. Faktycznie miał technikę. 259 00:19:22,536 --> 00:19:26,832 Jedna ręka w dół, druga ku górze. Głowa do przodu. 260 00:19:28,292 --> 00:19:30,669 Moja technika była bardziej uliczna. 261 00:19:30,752 --> 00:19:35,716 Próbowałem zyskać przewagę jeszcze przed startem. 262 00:19:39,219 --> 00:19:40,304 Boże! 263 00:19:41,346 --> 00:19:46,226 Chłopak na mecie opuścił ręce. Wystartowaliśmy. 264 00:19:46,310 --> 00:19:47,561 Był szybszy. 265 00:19:48,145 --> 00:19:54,234 Zaczynam z opuszczoną głową i stopniowo ją podnoszę. 266 00:19:54,318 --> 00:19:59,198 I zawsze jestem na równi z rywalem albo tuż przed nim. Bez wyjątków. 267 00:19:59,281 --> 00:20:03,452 Tak do tej pory wyglądał każdy mój wyścig. 268 00:20:03,535 --> 00:20:07,206 Tym razem zobaczyłem tył jego głowy. Mój Boże! 269 00:20:08,457 --> 00:20:10,459 „Kurwa, przegrywam! Boże! 270 00:20:11,251 --> 00:20:15,672 Coś tu nie gra. Nie mogę przegrać, kurwa!” 271 00:20:16,757 --> 00:20:19,843 Spojrzałem na palce i nie były ściśnięte. 272 00:20:20,469 --> 00:20:21,386 Ścisnąłem je! 273 00:20:24,806 --> 00:20:26,767 Z wiekiem stękamy coraz bardziej. 274 00:20:32,522 --> 00:20:36,026 Słyszałem doping kumpli: „Dajesz go, Kev! 275 00:20:36,109 --> 00:20:39,279 Kolana wyżej! Żwawo! Dogonisz go!”. 276 00:20:39,863 --> 00:20:40,906 „Próbuję, kurwa!” 277 00:20:42,658 --> 00:20:46,286 Nie mogłem go doścignąć. Osiem kroków przed metą rzuciłem: 278 00:20:46,370 --> 00:20:50,582 „Dajesz, Kev. Kolana wyżej. Kurwa, no postaraj się”. 279 00:20:50,666 --> 00:20:53,543 Poczułem to tuż przed metą. 280 00:20:53,627 --> 00:20:54,962 Jak jasny chuj. 281 00:20:56,463 --> 00:20:57,464 To było uczucie, 282 00:20:58,340 --> 00:21:01,218 jakby fiut mi odpadł i poleciał w krzaki. 283 00:21:02,469 --> 00:21:06,390 Fiut odpadł mi od ciała i poleciał w krzaki. 284 00:21:08,350 --> 00:21:10,143 Od razu stanąłem. 285 00:21:13,021 --> 00:21:16,733 Zrobiłem tę durną minę wyrażającą ogrom cierpienia. 286 00:21:27,327 --> 00:21:29,329 Trener od razu rzucił: „Żyjesz?”. 287 00:21:29,413 --> 00:21:30,998 „Ni chuja. Już po mnie”. 288 00:21:32,541 --> 00:21:35,544 Poziom kontuzji poznamy po tym, o kogo potem pytamy. 289 00:21:35,627 --> 00:21:37,546 Wokół stali moi kumple, 290 00:21:37,629 --> 00:21:40,382 a ja poprosiłem ich, by ktoś zawołał moją żonę. 291 00:21:40,966 --> 00:21:43,844 Wołamy o żonę, by uporządkować sprawy. 292 00:21:43,927 --> 00:21:48,098 Spisać jebaną wolę i testament. 293 00:21:48,181 --> 00:21:50,309 Mam fiuta w krzakach. Nie chcę żyć. 294 00:21:51,184 --> 00:21:53,395 Nie będę żył bez fiuta. 295 00:21:56,481 --> 00:22:00,444 Pobiegli po moją żonę, a ona wyszła wściekła jak diabli. 296 00:22:01,153 --> 00:22:02,904 Kiwała głową na boki. 297 00:22:03,947 --> 00:22:06,867 Od razu rzuciła: „Coś durnego odjebał tym razem?”. 298 00:22:26,678 --> 00:22:30,057 „Mam wielką prośbę. Poszukaj mojego fiuta w krzakach”. 299 00:22:31,099 --> 00:22:31,933 „Że co?” 300 00:22:33,018 --> 00:22:36,146 „Poszukaj mojego fiuta w krzakach!” 301 00:22:37,606 --> 00:22:40,067 „Nie ma go w krzakach”. „Niestety jest!” 302 00:22:41,109 --> 00:22:42,944 Podeszła i mnie zmacała. 303 00:22:43,028 --> 00:22:46,865 „Zobacz! Czuję twojego fiuta”. 304 00:22:46,948 --> 00:22:51,328 „Niemożliwe, to same jaja. 305 00:22:53,163 --> 00:22:54,664 Mój fiut jest w krzakach. 306 00:22:56,166 --> 00:22:59,419 Nie będę się o to kłócił. Dzwonię do lekarza”. 307 00:23:00,879 --> 00:23:02,756 „Doktorze, nie jest dobrze. 308 00:23:03,256 --> 00:23:06,259 Nie mogę chodzić, a mój fiut wylądował w krzakach. 309 00:23:06,343 --> 00:23:10,180 Zrobiłem zdjęcie, by go potem znaleźć. Żona nie pomaga mi szukać”. 310 00:23:11,848 --> 00:23:15,602 „Wejdę do szpitala, ale od tyłu, by nikt mnie nie widział. 311 00:23:15,685 --> 00:23:17,521 Chcę nosze, nie mogę chodzić”. 312 00:23:17,604 --> 00:23:20,315 Odparł: „Pomogę ci, Kevin”. Na serio. 313 00:23:20,816 --> 00:23:23,985 Kumpel wsadził mnie do auta, pojechaliśmy do szpitala. 314 00:23:24,069 --> 00:23:27,906 To mój najgorszy koszmar. Jak w tych serialach medycznych. 315 00:23:27,989 --> 00:23:31,952 Wrzucili mnie na nosze i zaczęli mknąć przez korytarze. 316 00:23:32,035 --> 00:23:34,121 Rozcięli mi nogawki. 317 00:23:34,204 --> 00:23:36,790 Rzucali niezrozumiałe frazy medyczne. 318 00:23:36,873 --> 00:23:39,292 „Dajcie mi trzy TCE z ośmioma SUV”. 319 00:23:39,376 --> 00:23:42,546 Nie wiem, o chuj chodzi. 320 00:23:44,256 --> 00:23:48,552 Ktoś krzyknął: „Zróbmy rezonans, by sprawdzić, co mu jest”. 321 00:23:49,428 --> 00:23:54,433 Rezonans magnetyczny mnie przeraża, ale zawsze udaję wyluzowanego. 322 00:23:55,183 --> 00:23:58,520 Wsadzili mnie do aparatu. Lekarz spytał, czy jest okej. 323 00:23:58,603 --> 00:23:59,938 „No jasne! Odpalaj”. 324 00:24:00,439 --> 00:24:02,607 Zamknął drzwi. Zaczęło pikać. 325 00:24:04,860 --> 00:24:06,069 Odbiło mi. 326 00:24:07,320 --> 00:24:11,992 Zacząłem walić o szybę: „Chcą ukraść moje DNA!”. 327 00:24:14,244 --> 00:24:15,871 Odbiło mi jak jasny chuj. 328 00:24:17,497 --> 00:24:18,832 Poddali mnie narkozie. 329 00:24:20,584 --> 00:24:23,378 Kiedy się obudziłem, lekarz powiedział szczerze: 330 00:24:23,879 --> 00:24:28,091 „Miałeś rację, Kevin. Ostro się pokiereszowałeś. 331 00:24:28,175 --> 00:24:30,343 Zerwałeś oba mięśnie przywodzące”. 332 00:24:30,427 --> 00:24:31,344 Kurwa! 333 00:24:33,180 --> 00:24:34,514 Oba?! 334 00:24:35,682 --> 00:24:39,895 Zalałem się łzami. Byłem w opłakanym stanie. 335 00:24:41,271 --> 00:24:44,441 Płakałem, bo nie wiedziałem, co to za mięśnie. 336 00:24:44,524 --> 00:24:48,737 Nie słyszałem o nich, więc założyłem najgorsze. 337 00:24:48,820 --> 00:24:53,074 „Co to znaczy? Nie mam jajników? Wyciąłeś mi je, gnoju?” 338 00:24:54,409 --> 00:24:56,328 „Wyciąłeś mi jajniki?” 339 00:25:00,248 --> 00:25:01,249 Było ciężko. 340 00:25:03,293 --> 00:25:04,753 Jeździłem na wózku. 341 00:25:05,462 --> 00:25:07,464 Przez sześć tygodni. 342 00:25:08,423 --> 00:25:12,719 To był szpitalny wózek. Najgorszy możliwy. 343 00:25:14,012 --> 00:25:16,348 Trzeba go składać, kurwa, 344 00:25:17,349 --> 00:25:19,893 ale wymaga to siły Herkulesa. 345 00:25:21,144 --> 00:25:22,979 Trzeba jebnąć w siedzenie. 346 00:25:25,440 --> 00:25:29,110 Hamulce są za kołami. Trzeba je mocno wciskać. 347 00:25:31,696 --> 00:25:35,075 Zyskałem jeszcze więcej szacunku do osób na wózkach. 348 00:25:35,659 --> 00:25:38,662 „Jeszcze więcej”, bo zawsze miałem do nich szacunek. 349 00:25:38,745 --> 00:25:40,080 A teraz mam więcej. 350 00:25:41,998 --> 00:25:44,751 Kluczowe znaczenie ma to, kto nas wozi. 351 00:25:44,834 --> 00:25:47,754 Jeśli robi to marnie, mamy przesrane. 352 00:25:48,880 --> 00:25:53,009 Potrzebujemy speca. U mnie było tragicznie. 353 00:25:53,510 --> 00:25:55,470 Pierwsza osoba? Tragedia. 354 00:25:56,805 --> 00:25:58,306 Była to moja żona. 355 00:25:58,390 --> 00:26:00,433 Co za kurewski pech, serio. 356 00:26:00,517 --> 00:26:02,852 Taka prawda. 357 00:26:02,936 --> 00:26:04,813 Pierwszy dzień w domu. 358 00:26:04,896 --> 00:26:08,900 Postawiła mnie pod oknem, zablokowała koła i rzuciła: „Chwila”. 359 00:26:08,984 --> 00:26:11,152 Siedziałem tam jebane siedem godzin. 360 00:26:11,778 --> 00:26:12,862 Siedem! 361 00:26:14,322 --> 00:26:18,910 Gapiliście się tyle czasu przez okno? Widziałem chyba wszystko. 362 00:26:19,828 --> 00:26:23,498 Byłem najsmutniejszym czarnym świata. Jak jasny chuj. 363 00:26:24,499 --> 00:26:28,753 Obsrałem się i nikt mnie nie przebrał. No kurwa mać! 364 00:26:31,840 --> 00:26:33,300 Ciężko żyć na wózku. 365 00:26:34,092 --> 00:26:36,511 Wolałem pomoc syna niż żony. 366 00:26:36,595 --> 00:26:39,639 Sądziłem, że będzie woził mnie lepiej. 367 00:26:40,557 --> 00:26:41,850 Ale nie. 368 00:26:43,310 --> 00:26:47,355 Ciągle się tylko wydurniał. Pchał wózek daleko przed siebie, 369 00:26:47,439 --> 00:26:50,817 gonił za nim i łapał tak nagle, że aż podskakiwałem. 370 00:26:52,402 --> 00:26:57,407 Nie ma nic bardziej przerażającego od jechania na wózku w stronę ulicy. 371 00:26:57,490 --> 00:27:01,286 „Hej!” 372 00:27:03,538 --> 00:27:07,334 Dowiedziałem się, czemu ludzie na wózku noszą rękawiczki. 373 00:27:08,209 --> 00:27:11,212 Myślałem, że po prostu mieli dość cudzych łap. 374 00:27:12,505 --> 00:27:16,343 Ale jadąc w stronę ulicy, spanikowałem. Zahamowałem gołymi rękoma. 375 00:27:16,426 --> 00:27:20,347 Zrobiłem sobie dziurę w jebanej dłoni. 376 00:27:20,430 --> 00:27:25,977 Obok przejeżdżał gość na wózku i rzucił: „Spraw sobie rękawiczki”. 377 00:27:28,063 --> 00:27:33,693 Po powrocie rzuciłem żonie: „Chcę rękawiczki. Zdarłem sobie skórę!”. 378 00:27:34,486 --> 00:27:37,822 Odparła: „Na górze mam takie z jednym palcem. Weź je”. 379 00:27:39,783 --> 00:27:42,410 No to wziąłem. Wyszliśmy na spacer. 380 00:27:42,494 --> 00:27:44,954 Spotkaliśmy tego samego gościa. 381 00:27:45,038 --> 00:27:47,999 Podziękowałem mu za troskę: 382 00:27:48,083 --> 00:27:52,962 „Dzięki tobie chronię palce. Fajnie, że trzymamy się razem”. 383 00:27:53,546 --> 00:27:57,467 Jak się okazało, ten gest obraża osoby na wózkach. 384 00:27:58,551 --> 00:28:01,721 Wkurzył się: „Nie będziesz nikomu wsadzał palucha”. 385 00:28:01,805 --> 00:28:07,560 Rzuciłem: „O czym ty pieprzysz? Nie zamierzałem tego robić. 386 00:28:07,644 --> 00:28:11,481 Po prostu dziękuję ci za troskę”. 387 00:28:11,564 --> 00:28:14,067 „Podkurwiasz mnie?” Ruszył na mnie. 388 00:28:17,654 --> 00:28:20,365 To była moja pierwsza bójka na wózku. 389 00:28:21,533 --> 00:28:24,911 Nie wiedziałem, co robić. Syn zblokował hamulce. 390 00:28:24,994 --> 00:28:29,499 Szykowałem się na zderzenie. Patrzyliśmy sobie prosto w oczy. 391 00:28:32,752 --> 00:28:35,588 Zwalił mnie z jebanego wózka. Boże! 392 00:28:36,256 --> 00:28:39,050 Wstałem wkurwiony. „O co ci, kurwa, chodzi?” 393 00:28:39,134 --> 00:28:42,762 Zebrali się gapie. Ktoś krzyknął: „Ten oszust chodzi!”. 394 00:28:47,434 --> 00:28:49,310 Rzuciłem: „Nie udaję! 395 00:28:49,394 --> 00:28:52,272 Porwali mnie i wycięli mi jajniki! 396 00:28:53,690 --> 00:28:58,111 Nie wiecie, jak to jest żyć bez nich! Nie zostawili mi nawet jednego!”. 397 00:29:01,322 --> 00:29:03,742 Dla mnie to nie było śmieszne. 398 00:29:08,079 --> 00:29:11,124 Chodziłem po sześciu i pół tygodnia. 399 00:29:11,750 --> 00:29:12,625 „Chodziłem”. 400 00:29:13,543 --> 00:29:17,380 Jestem dziś z wami szczery. Naszła mnie pewna myśl. 401 00:29:17,881 --> 00:29:22,844 Ogarnąłem, że od sześciu tygodni kutas nie stanął mi ani razu. 402 00:29:23,845 --> 00:29:24,846 „Mój Boże! 403 00:29:25,346 --> 00:29:27,557 A jeśli tak już będzie? Boże! 404 00:29:28,266 --> 00:29:30,143 Tak mi już zostanie? 405 00:29:30,226 --> 00:29:33,480 Żonę najdzie ochota, a mój fiut będzie flakiem. Boże!” 406 00:29:34,606 --> 00:29:37,817 Rzadko panikuję, ale jeśli już – to na całego. 407 00:29:37,901 --> 00:29:42,113 I to był taki moment. Całkiem odleciałem. 408 00:29:42,197 --> 00:29:43,239 Jak jasny chuj. 409 00:29:44,199 --> 00:29:46,409 Kupiłem tabletki na fiuta. 410 00:29:46,493 --> 00:29:51,581 Serio. Nie wstydzę się, że łyknąłem taką tabletkę. 411 00:29:52,373 --> 00:29:55,418 Każdy facet powinien spróbować 412 00:29:55,502 --> 00:29:58,213 i potraktować swą panią naszprycowanym fiutem. 413 00:29:59,339 --> 00:30:02,217 Tylko jej nie mówcie. 414 00:30:03,301 --> 00:30:05,637 Moja żona nie ma bladego pojęcia. 415 00:30:06,179 --> 00:30:09,974 Dowie się dopiero wtedy, kiedy obejrzy ten program. 416 00:30:11,309 --> 00:30:15,855 Trzeba po prostu zrozumieć zasady i kontekst. 417 00:30:15,939 --> 00:30:19,150 Na odpowiedniej tabletce można ciągnąć przez trzy dni. 418 00:30:20,360 --> 00:30:22,779 Zasada pierwsza: nie nakręcać się. 419 00:30:23,363 --> 00:30:28,618 Pamiętajcie o tym, panowie. To zasługa tabletki, a nie wasza. 420 00:30:29,661 --> 00:30:32,622 To dzięki tabletce. 421 00:30:32,705 --> 00:30:35,959 Nie porównujecie typowego fiuta z fiutem po tabletce. 422 00:30:36,042 --> 00:30:39,712 To dwie wersje kutasów. Tylko was to podłamie. 423 00:30:39,796 --> 00:30:41,297 Spadnie wam samoocena. 424 00:30:43,007 --> 00:30:45,176 Musicie też to rozplanować. 425 00:30:45,260 --> 00:30:49,681 Pierwszego dnia liczy się nadanie odpowiedniego tonu. 426 00:30:49,764 --> 00:30:51,558 Wy wiecie, ona nie. 427 00:30:52,267 --> 00:30:53,184 Odpalcie gadkę. 428 00:30:53,852 --> 00:30:57,772 „Dostaniesz za swoje, jeśli będziesz dalej tak tupać. 429 00:30:59,107 --> 00:31:02,277 Chyba zapomniałaś, z kim masz, kurwa, czynienia. 430 00:31:02,360 --> 00:31:04,362 Zajmę się tym twoim tyłkiem. 431 00:31:05,363 --> 00:31:08,283 „Zrobię ci z dupska jesień średniowiecza”. 432 00:31:08,366 --> 00:31:14,163 „Gadaj zdrów, Kevin. Zawsze jesteś mocny w gębie”. 433 00:31:17,000 --> 00:31:19,419 A na koniec dnia spełniacie obietnicę. 434 00:31:19,502 --> 00:31:22,255 Dajecie jej najlepszego fiuta w dziejach. 435 00:31:23,089 --> 00:31:25,258 Dzień drugi to wykończenie. 436 00:31:25,758 --> 00:31:29,554 Mówiłem ci, jak będzie. Mogę brykać, kiedy chcę. 437 00:31:29,637 --> 00:31:31,681 Jakbym włączał światło. 438 00:31:32,307 --> 00:31:37,020 Nie masz takiego fiuta na co dzień, bo za dużo się stawiasz. 439 00:31:38,396 --> 00:31:40,773 Zachowuj się, a to się zmieni”. 440 00:31:40,857 --> 00:31:44,569 „Nie będę się stawiać. 441 00:31:46,070 --> 00:31:48,865 Powiedz, co mam zrobić. Poprawię się”. 442 00:31:50,533 --> 00:31:52,535 „Na początek się zamknij”. 443 00:32:00,209 --> 00:32:02,462 Po tabletce stajemy się inną osobą. 444 00:32:03,129 --> 00:32:07,592 Inną wersją siebie. Nawet nasza gadka się zmienia. 445 00:32:08,384 --> 00:32:10,637 Gadamy rzeczy nie do pomyślenia. 446 00:32:11,304 --> 00:32:13,306 „Jak się nazywam?” „Kevin”. 447 00:32:13,389 --> 00:32:18,561 „Nie. Pełne imię i nazwisko z mojego aktu urodzenia!” 448 00:32:19,479 --> 00:32:23,983 „Kevin Darnell Hart”. 449 00:32:24,067 --> 00:32:27,695 „Właśnie!” 450 00:32:30,114 --> 00:32:31,866 A numer ubezpieczenia? 451 00:32:33,201 --> 00:32:35,703 „Co? Nie wiem”. 452 00:32:35,787 --> 00:32:38,998 „No mów, bo wyciągnę kutasa!” 453 00:32:39,082 --> 00:32:41,084 „Nie! Tylko nie to! 454 00:32:42,126 --> 00:32:43,086 Boże! 455 00:32:43,586 --> 00:32:46,172 1743222!” 456 00:32:46,255 --> 00:32:49,801 „Właśnie!” 457 00:32:52,261 --> 00:32:54,597 „Podnieś rękę, jeśli ci się podoba”. 458 00:32:54,681 --> 00:32:55,890 „Podoba mi się!” 459 00:32:57,558 --> 00:32:59,560 Ze zwykłym kutasem to niemożliwe. 460 00:33:00,395 --> 00:33:02,814 Przygotujcie się na ciosy. 461 00:33:04,023 --> 00:33:07,944 Od razu dostaniecie po łbie. 462 00:33:08,778 --> 00:33:11,364 „Stoi ci? Wczoraj było lepiej”. 463 00:33:11,447 --> 00:33:12,865 „Coś ty powiedziała? 464 00:33:14,742 --> 00:33:16,911 Coś powiedziała?” 465 00:33:16,995 --> 00:33:18,496 „Wczoraj było lepiej. 466 00:33:18,579 --> 00:33:21,708 Wydawał się bardziej ukrwiony. 467 00:33:23,167 --> 00:33:26,629 Obiecywałeś mi tamtego kutasa, jeśli nie będę się stawiać! 468 00:33:28,214 --> 00:33:30,842 Pomogę ci trochę go trochę wzmocnić. 469 00:33:30,925 --> 00:33:36,014 Kevin Darnell Hart”. 470 00:33:36,097 --> 00:33:41,019 „Przestań powtarzać, jak się nazywam! Po chuj to robisz?” 471 00:33:41,978 --> 00:33:44,814 „17432221”. 472 00:33:45,314 --> 00:33:47,233 „Na chuj mi to teraz?! 473 00:33:48,401 --> 00:33:50,570 Masz podsłuch? Dla kogo robisz?” 474 00:33:52,613 --> 00:33:54,407 „Chcę tamtego kutasa”. 475 00:33:54,490 --> 00:33:56,284 „Opuść tę jebaną rękę”. 476 00:33:59,746 --> 00:34:03,916 Jest całkiem na odwrót. Sflaczał wam. Boże! 477 00:34:04,876 --> 00:34:08,671 Sflaczał wam z ukochaną kobietą. Jasna cholera! 478 00:34:08,755 --> 00:34:11,299 Gorzej być nie może. 479 00:34:11,382 --> 00:34:13,885 Najwyższy poziom paniki. 480 00:34:14,510 --> 00:34:16,554 Trzeba to jakoś ratować. 481 00:34:16,637 --> 00:34:18,890 Sposobem na zduszonego ogóra. 482 00:34:18,973 --> 00:34:23,853 Znacie go? To ostatnia deska ratunku. 483 00:34:23,936 --> 00:34:26,355 Ostatni ratunek dla numerku. 484 00:34:26,439 --> 00:34:28,399 Musicie ścisnąć u podstawy, 485 00:34:28,483 --> 00:34:30,902 by wypchnąć krew jak najdalej. 486 00:34:30,985 --> 00:34:33,446 Aż w końcu nastąpi transformacja. 487 00:34:36,240 --> 00:34:38,242 Aż coś się zadzieje. 488 00:34:41,537 --> 00:34:44,165 „Co jest?” „Zamknij się! 489 00:34:45,583 --> 00:34:46,709 Przeszkadzasz!” 490 00:34:49,295 --> 00:34:52,298 Wszyscy to znacie, ale nie mieliście na to nazwy. 491 00:34:53,091 --> 00:34:54,759 Sposób na zduszonego ogóra. 492 00:34:56,677 --> 00:34:59,889 Od dziś kobiety będą was pytać: „Czy ty dusisz ogóra? 493 00:35:01,474 --> 00:35:03,935 Tak mi się coś wydaje”. 494 00:35:09,357 --> 00:35:14,403 Wiecie, w czym tkwił problem? W sprzedawcy tych tabletek. 495 00:35:16,072 --> 00:35:21,702 Załatwiłem je sobie sam, by nie iść do lekarza po receptę. 496 00:35:21,786 --> 00:35:23,204 To byłaby przesada. 497 00:35:24,205 --> 00:35:27,041 Recepta na tabletki na fiuta. Dobry Boże! 498 00:35:27,917 --> 00:35:30,795 A gdyby lekarz zmienił zdanie? 499 00:35:30,878 --> 00:35:34,966 Odciąłby was od leku. Nie mielibyście już recepty. 500 00:35:35,049 --> 00:35:36,509 Co za obciach. 501 00:35:36,592 --> 00:35:40,555 Jak wyglądałaby ta rozmowa? „Wiem, doktorze, wiem. 502 00:35:42,306 --> 00:35:46,310 Już się tak nie pieprzę. Serio, to koniec. 503 00:35:46,394 --> 00:35:49,188 To będzie ostatni raz. Tylko jeden”. 504 00:35:49,856 --> 00:35:51,482 Jakoś tego nie widzę. 505 00:35:52,024 --> 00:35:54,068 Kupiłem je na stacji benzynowej. 506 00:35:56,320 --> 00:36:00,491 Serio, zrobiłem to pod wpływem chwili. 507 00:36:01,659 --> 00:36:03,828 Zatankowałem i poszedłem po chipsy, 508 00:36:03,911 --> 00:36:07,874 a obok mieli tabletki na fiuta. Rzuciłem: „A chuj tam”. I łyknąłem. 509 00:36:10,751 --> 00:36:13,004 Popiłem je energetykiem. 510 00:36:16,048 --> 00:36:20,344 Problemem był sprzedawca. Miałem do niego tyle pytań. 511 00:36:20,428 --> 00:36:22,096 Zacząłem panikować. 512 00:36:22,180 --> 00:36:25,683 Zasypywałem go pytaniami, jakby był lekarzem. 513 00:36:26,392 --> 00:36:28,144 Rzuciłem: „Przepraszam! 514 00:36:28,853 --> 00:36:33,316 Jaka jest różnica między lekami Rhino XL a Silverback 45 Pro? 515 00:36:34,817 --> 00:36:37,987 Poleca pan Rhino? Spoko. 516 00:36:38,613 --> 00:36:40,865 Mam alergię na skorupiaki. To problem? 517 00:36:42,074 --> 00:36:43,534 Nie? No to super. 518 00:36:45,161 --> 00:36:49,582 Czy klienci wracają po kolejne opakowania? 519 00:36:49,665 --> 00:36:52,084 Opowiadają, jacy są zachwyceni?”. 520 00:36:52,168 --> 00:36:56,422 Odparł: „Mam jednego gościa, który zawsze kupuje wszystkie 521 00:36:56,505 --> 00:36:58,299 i chowa je w tylnej kieszeni”. 522 00:36:58,382 --> 00:37:01,844 A ja na to: „Wiem, kto ma na tyle duże kieszenie”. 523 00:37:04,263 --> 00:37:07,141 Michael Jordan, ty sukinsynu! 524 00:37:08,684 --> 00:37:11,604 Cholerny fan tabletek na fiuta! 525 00:37:19,612 --> 00:37:22,740 Mike mnie dorwie, gdy obejrzy ten program. 526 00:37:24,450 --> 00:37:26,452 Będą pisać o naszej bójce. 527 00:37:26,535 --> 00:37:32,458 Będę lał go po tylnej kieszeni. „Wal się! Wiem, gdzie masz peceta!” 528 00:37:36,045 --> 00:37:39,131 Boję się uzależnienia od leków. 529 00:37:39,215 --> 00:37:40,841 Bardzo się boję. 530 00:37:41,676 --> 00:37:46,264 Jestem czarnym 45-latkiem. Tryb życia zaczyna wychodzić. 531 00:37:46,347 --> 00:37:47,890 Dbajcie o siebie. 532 00:37:47,974 --> 00:37:50,601 Dbajcie o siebie, póki macie wybór. 533 00:37:50,685 --> 00:37:53,980 Nie czekajcie, aż ta opcja odpadnie. 534 00:37:54,647 --> 00:37:57,900 Dbajcie o siebie, póki macie jebany wybór. 535 00:37:57,984 --> 00:38:01,737 Zdrowy tryb życia to podstawa. 536 00:38:04,657 --> 00:38:09,745 Prowadzę zdrowy tryb życia, bo trafiły mi się gówniane geny. 537 00:38:10,329 --> 00:38:13,791 W mojej rodzinie było wszystko. 538 00:38:14,375 --> 00:38:18,671 Cukrzyca, jebany rak, nadciśnienie, podagra. 539 00:38:18,754 --> 00:38:22,758 Wylewy na prawo i lewo. Jebane bingo. 540 00:38:22,842 --> 00:38:25,761 Dlatego staram się temu zapobiec. 541 00:38:25,845 --> 00:38:28,889 Zmieniam się teraz, by nie musieć potem. 542 00:38:28,973 --> 00:38:30,850 Taki jest cel. 543 00:38:34,645 --> 00:38:38,899 Gadałem o tym z kumplami, którzy są wielkimi głąbami. 544 00:38:38,983 --> 00:38:43,946 Mają zerowy szacunek dla zdrowego trybu życia. 545 00:38:44,030 --> 00:38:47,700 A Spank jest w tej kwestii największym głąbem z paczki. 546 00:38:47,783 --> 00:38:51,203 Poszliśmy na kolację. Spank zamówił sobie wino. 547 00:38:51,287 --> 00:38:55,249 Wypił je i rzucił: „Cholera, zawsze po winie kręci mi się w głowie. 548 00:38:55,333 --> 00:38:58,461 Wzrok mi się rozmywa. Nie czuję rąk. 549 00:38:58,544 --> 00:39:01,213 Coś dzieje mi się z lewą stroną twarzy. 550 00:39:01,297 --> 00:39:04,050 Mrowi mi całe ramię i noga. 551 00:39:04,133 --> 00:39:06,635 Czuję, jakbym miał kolce na stopach”. 552 00:39:06,719 --> 00:39:09,555 Odparłem: „Masz udar, durniu”. 553 00:39:11,390 --> 00:39:14,477 „Nic mi nie jest. Odpocznę i napiję się ginger ale”. 554 00:39:14,560 --> 00:39:15,686 „Że co?” 555 00:39:16,687 --> 00:39:18,856 „Położę się i wypiję ginger ale”. 556 00:39:20,149 --> 00:39:24,320 Kto wmówił czarnym, że piwo imbirowe to lek? 557 00:39:24,403 --> 00:39:28,407 Chętnie bym go poznał i zdzielił po ryju. 558 00:39:28,491 --> 00:39:30,117 To nie żaden lek! 559 00:39:30,618 --> 00:39:33,412 To tylko jebany napój gazowany! 560 00:39:34,830 --> 00:39:37,249 Nawet nie ma w nim imbiru. 561 00:39:37,333 --> 00:39:40,211 Ani grama jebanego imbiru! 562 00:39:41,712 --> 00:39:44,924 A ludzie trzymają buteleczki w szafkach na leki. 563 00:39:45,007 --> 00:39:47,176 To tylko napój, idioci! 564 00:39:48,677 --> 00:39:51,972 Moi kumple w to wierzą. 565 00:39:52,473 --> 00:39:55,226 Harry już do dekady ma poharatane kolano. 566 00:39:55,309 --> 00:39:58,145 Wiem, że to kwestia łąkotki, 567 00:39:58,229 --> 00:40:02,066 a ten zawsze nadaje: „Źle spałem, muszę je rozluźnić”. 568 00:40:03,067 --> 00:40:05,194 Spank na to: „Napij się ginerka”. 569 00:40:05,277 --> 00:40:08,155 Harry dziwi się: „Na serio?”. Tak było. 570 00:40:08,239 --> 00:40:10,533 „Tak, napij się ginger ale”. 571 00:40:10,616 --> 00:40:14,286 Harry zamówił je, wypił, wstał i rzucił: „O cholera! 572 00:40:14,370 --> 00:40:17,081 Tak jest! 573 00:40:17,790 --> 00:40:19,375 Czuję to!”. 574 00:40:20,042 --> 00:40:21,627 Kłamliwy kutas. 575 00:40:23,087 --> 00:40:26,549 Co niby poczułeś – bąbelki? Gówno czujesz! 576 00:40:28,926 --> 00:40:32,263 Zdrowy tryb życia sprowadza się do odpowiedniej diety. 577 00:40:32,888 --> 00:40:36,642 To codzienna bitwa. Niektórzy to rozumieją, inni nie. 578 00:40:36,725 --> 00:40:39,603 Co można jeść, a czego nie. 579 00:40:39,687 --> 00:40:43,357 Starzy mają to w dupie. 580 00:40:43,441 --> 00:40:47,862 Zwracaliście uwagę starszej osobie? „Dziadku, nie możesz jeść soli”. 581 00:40:47,945 --> 00:40:49,113 „Wiem, skurwielu. 582 00:40:51,073 --> 00:40:52,950 Mam w dupie ciebie i doktorka”. 583 00:40:54,493 --> 00:40:55,453 Mają wyjebane. 584 00:40:56,662 --> 00:40:58,831 Ja wiem, na co mogę sobie pozwolić. 585 00:40:59,999 --> 00:41:02,418 Uwielbiam kanapkę z ostrym kurczakiem. 586 00:41:02,501 --> 00:41:06,755 Ale nie mogę jej jadać. Choć to najlepsza kanapka świata. 587 00:41:06,839 --> 00:41:10,217 Ale to prawdziwy wojownik. Pokonuje mnie za każdym razem. 588 00:41:10,301 --> 00:41:13,471 Zawsze wylatuje ze mnie niczym śrut. 589 00:41:13,554 --> 00:41:15,723 Jednym strzałem. 590 00:41:16,474 --> 00:41:19,101 I tyle. 591 00:41:19,185 --> 00:41:21,353 Bez patrzenia wiem, że jest źle. 592 00:41:21,437 --> 00:41:23,898 Źle jak jasny chuj. 593 00:41:27,234 --> 00:41:31,405 Wiecie, co mnie wkurza? Że przecież ją pogryzłem. 594 00:41:32,781 --> 00:41:37,244 A ta suka zebrała się do kupy i wylazła ze mnie w całości. 595 00:41:38,329 --> 00:41:42,666 Bułka przykleiła się do klopa. Kurczak trafił na podłogę. 596 00:41:43,792 --> 00:41:46,295 Muszę ją poskładać i spuścić. 597 00:41:47,671 --> 00:41:51,008 Jebać takie kanapki. To jakiś pożar dla tyłka. 598 00:41:56,096 --> 00:41:57,890 Z wiekiem można coraz mniej. 599 00:41:58,724 --> 00:42:01,101 Brzuch jest coraz słabszy. 600 00:42:01,185 --> 00:42:05,022 Wszystko szkodzi. Zaproście starszych do lokalu. 601 00:42:05,523 --> 00:42:09,527 Poczekajcie, aż zaczną wymieniać, czego nie mogą jeść. 602 00:42:10,110 --> 00:42:13,531 To proste rzeczy. „Czy w wodzie jest cytryna? 603 00:42:14,365 --> 00:42:15,366 Wyciągaj ją! 604 00:42:17,034 --> 00:42:20,037 Bo na miesiąc wypadnę z życia. 605 00:42:21,372 --> 00:42:23,499 Będę tylko srał i srał”. 606 00:42:25,167 --> 00:42:26,669 „Od cytryn?” 607 00:42:29,171 --> 00:42:32,591 „Bułka jest z sezamem? Nie chcę go. 608 00:42:34,176 --> 00:42:36,929 Rozjebie mnie na rok”. 609 00:42:37,012 --> 00:42:37,846 „Co?! 610 00:42:38,639 --> 00:42:40,391 Na cały rok? Jasna cholera”. 611 00:42:42,893 --> 00:42:44,270 Ale są i dobre strony. 612 00:42:45,229 --> 00:42:48,816 Nie mogę się doczekać, aż poznam tę dobrą stronę. 613 00:42:48,899 --> 00:42:52,111 Najważniejsze to wiedzieć, jaką wersję starości chcemy. 614 00:42:52,194 --> 00:42:55,698 Wiem, jakim starcem chcę być, a jakim zdecydowanie nie chcę. 615 00:42:55,781 --> 00:42:57,283 Gadałem już z rodziną. 616 00:42:57,366 --> 00:43:00,661 Jeśli dojdę do pewnego poziomu, mają ze mną skończyć. 617 00:43:00,744 --> 00:43:03,330 Nie chcę żyć tak… 618 00:43:13,173 --> 00:43:14,883 Jakby ktoś wciąż nas wołał. 619 00:43:20,639 --> 00:43:21,890 Nie chcę tak żyć. 620 00:43:21,974 --> 00:43:25,728 Nie pamiętając o wszystkim, co kiedyś lubiłem. 621 00:43:26,979 --> 00:43:29,690 „Dziadku, chcesz naleśniki?” „Nie chcę!” 622 00:43:29,773 --> 00:43:30,983 „Ale uwielbiasz je”. 623 00:43:35,446 --> 00:43:37,823 „No tak, uwielbiam”. 624 00:43:39,867 --> 00:43:43,203 Strzelcie mi w jebany łeb. 625 00:43:45,831 --> 00:43:47,958 Nie zamierzam stękać tak do śmierci. 626 00:43:51,420 --> 00:43:53,422 Uśpijcie czarnucha. 627 00:43:55,591 --> 00:43:59,595 Nie chcę mieć też etui na tabletki. 628 00:44:00,429 --> 00:44:04,600 Z wszystkimi dniami tygodnia. Wolę już, kurwa, umrzeć. 629 00:44:05,351 --> 00:44:09,229 Wolałbym umrzeć, niż wyciągać takie do obiadu. 630 00:44:10,022 --> 00:44:11,440 „O rany. 631 00:44:13,525 --> 00:44:15,235 Jaki mamy dziś dzień? 632 00:44:17,321 --> 00:44:21,492 Czwartek? O nie. Myślałem, że wtorek”. 633 00:44:22,576 --> 00:44:23,702 Zastrzelcie mnie. 634 00:44:25,996 --> 00:44:27,998 Nie chcę tak żyć. 635 00:44:30,376 --> 00:44:34,755 Nie chcę żyć, jeśli nie będę w stanie zdmuchnąć świeczek na torcie. 636 00:44:36,131 --> 00:44:41,512 To najgorszy pocisk dla osoby, która kończy 83 czy 85 lat. 637 00:44:41,595 --> 00:44:44,932 Wielki tort, a na nim od zajebania świeczek. 638 00:44:45,015 --> 00:44:50,312 Wyłazisz z 85 świeczkami. „Sto lat, babciu! Zdmuchuj!” 639 00:44:58,320 --> 00:44:59,613 „Dasz radę, babciu!” 640 00:44:59,697 --> 00:45:01,073 „Nie da! 641 00:45:03,409 --> 00:45:07,204 Czekamy na tę sukę od jebanych 45 minut. 642 00:45:08,622 --> 00:45:09,707 Mam pracę”. 643 00:45:12,710 --> 00:45:14,336 „Dasz radę, babciu”. 644 00:45:16,630 --> 00:45:18,006 Nie chcę tak żyć. 645 00:45:21,093 --> 00:45:24,430 Ale chcę osiągnąć wiek, gdy mogę mówić, co myślę. 646 00:45:25,222 --> 00:45:26,932 Takim starcem chcę być. 647 00:45:27,015 --> 00:45:30,561 Gdy osiąga się pewien wiek, ma się w dupie, co się mówi. 648 00:45:31,311 --> 00:45:34,398 Zero wyrzutów. Niektórzy robili to świetnie. 649 00:45:34,481 --> 00:45:37,276 Na przykład legendarny Quincy Jones. 650 00:45:37,359 --> 00:45:41,864 Niech spoczywa w pokoju. Jebany Quincy Jones. 651 00:45:43,699 --> 00:45:44,616 Boże. 652 00:45:45,909 --> 00:45:48,328 Na starość rozwiązał mu się język. 653 00:45:49,997 --> 00:45:53,667 Chcecie się pośmiać? Obejrzyjcie jego ostatnie wywiady. 654 00:45:54,376 --> 00:45:58,714 Nagle zaczynał mówić rzeczy, które nie miały związku z pytaniami. 655 00:45:59,590 --> 00:46:02,176 Żył we własnym świecie. 656 00:46:03,135 --> 00:46:06,180 Raz spytali go, co oznacza dla niego muzyka. 657 00:46:06,263 --> 00:46:09,725 Odparł: „Bzyknąłem laski z The Supremes”. „Że co proszę? 658 00:46:11,018 --> 00:46:12,895 Chryste, Quincy. Co?” 659 00:46:13,771 --> 00:46:14,813 „Wyjebane. 660 00:46:16,732 --> 00:46:19,777 Wszystkie miały superanckie cipki. I wyjebane. 661 00:46:21,904 --> 00:46:24,698 Biorę kokę od 60 lat”. „O cholera! 662 00:46:27,618 --> 00:46:30,788 Quincy, przestań już”. 663 00:46:32,039 --> 00:46:34,833 „Mam wyjebane. Wiem za dużo fajnych rzeczy. 664 00:46:35,918 --> 00:46:37,211 Bardzo dużo. 665 00:46:39,421 --> 00:46:42,466 Stevie Wonder udaje, że jest ślepy. 666 00:46:44,968 --> 00:46:46,637 Całe życie udaje. 667 00:46:47,304 --> 00:46:50,599 Kiedyś spytał mnie, jak pobić Raya Charlesa. 668 00:46:50,682 --> 00:46:52,643 Odparłem, by był lepszym ślepcem. 669 00:46:52,726 --> 00:46:55,062 I tak właśnie zrobił. 670 00:47:04,488 --> 00:47:07,032 Dobrze widzi klawisze. 671 00:47:12,120 --> 00:47:13,163 Udaje”. 672 00:47:15,415 --> 00:47:18,210 „Wystarczy już tego”. 673 00:47:21,922 --> 00:47:25,259 „Namówiłem Joego Jacksona, by promował dzieciaki”. „Co?!” 674 00:47:31,306 --> 00:47:34,101 „I tak zrobił! 675 00:47:37,020 --> 00:47:39,690 Jeszcze jedno. 676 00:47:41,942 --> 00:47:43,151 Jeszcze jedno. 677 00:47:48,740 --> 00:47:53,495 To ja wybieliłem skórę Michaelowi. 678 00:47:56,748 --> 00:48:00,794 Chciał śpiewać solo, więc nie obyło się bez wybielacza!” 679 00:48:13,849 --> 00:48:17,728 To już inny poziom starości. Chcę tam dotrzeć. 680 00:48:19,646 --> 00:48:23,025 Mówić, co zechcę. Zbliżam się do tego. 681 00:48:24,735 --> 00:48:30,949 Nie wiedziałem, czy mówić ten żart, ale zaryzykuję, kurwa. 682 00:48:31,033 --> 00:48:36,371 Pamiętacie tę kolację z rodziną i siostrzeńcem? 683 00:48:36,455 --> 00:48:40,208 Gdy skończyliśmy jeść, pojawił się kelner. 684 00:48:40,292 --> 00:48:42,669 Spytał, czy mamy ochotę na deser. 685 00:48:42,753 --> 00:48:45,005 Wszyscy zdziczeli. „No jasne!” 686 00:48:45,088 --> 00:48:47,883 „Placek z batatami”. „Ciasto cytrynowe!” 687 00:48:47,966 --> 00:48:50,719 „Ciasto czekoladowe!” „Babeczkę red velvet”. 688 00:48:50,802 --> 00:48:53,388 „A kij tam, daj mi szarlotkę”. 689 00:48:53,472 --> 00:48:55,974 „Spróbuję od ciebie. Daj mi piwo korzenne”. 690 00:48:56,058 --> 00:48:57,976 „A pan, panie Hart?” 691 00:48:58,060 --> 00:49:00,020 „Nie, dzięki. Nie jem słodkiego”. 692 00:49:00,103 --> 00:49:02,940 Wuj się wściekł: „Patrzcie gwiazdora. 693 00:49:06,818 --> 00:49:09,237 Patrzcie gwiazdora. 694 00:49:10,656 --> 00:49:14,117 Jesteś za wspaniały, by zjeść ciasto z rodziną? 695 00:49:15,035 --> 00:49:19,998 Takiś idealny! Niby dlaczego nie możesz zjeść z nami deseru? 696 00:49:20,082 --> 00:49:23,210 Dlaczego, kurwa?”. 697 00:49:23,961 --> 00:49:27,881 Odparłem: „Może dlatego, że macie same lewe stopy. 698 00:49:27,965 --> 00:49:29,049 Dobry powód?”. 699 00:49:30,676 --> 00:49:32,594 Zastanówcie się. 700 00:49:34,012 --> 00:49:35,222 Kumacie? 701 00:49:35,305 --> 00:49:38,433 To żart o cukrzycy. 702 00:49:39,142 --> 00:49:42,270 Gdy czarny zaczyna chorować na cukrzycę, 703 00:49:42,354 --> 00:49:44,439 pierwsze, co traci, to stopa. 704 00:49:44,523 --> 00:49:48,318 Dlatego mają tylko lewe stopy. 705 00:49:48,402 --> 00:49:51,780 Bo prawe im amputowano. Kumacie? 706 00:49:54,533 --> 00:49:58,495 Całe piękno to nie sam żart, tylko miny białych ludzi, 707 00:49:58,578 --> 00:50:00,497 którzy próbują go zrozumieć. 708 00:50:03,792 --> 00:50:07,212 „Na chuj odcinają tym biedakom stopy?” 709 00:50:08,839 --> 00:50:11,633 Nie ogarnęła. „Że co?” 710 00:50:15,554 --> 00:50:17,139 Ale mam wątpliwości, 711 00:50:18,432 --> 00:50:22,144 czy opowiadać ten żart, bo wuj naprawdę ma jedną stopę. 712 00:50:23,645 --> 00:50:27,607 I wkurzy się na mnie, kiedy się znów spotkamy. 713 00:50:29,735 --> 00:50:31,778 „Takiś, kurwa, zabawny. 714 00:50:34,448 --> 00:50:36,992 Takiś, kurwa, zabawny! 715 00:50:38,827 --> 00:50:43,081 Daj mi choć jeden powód, bym nie wsadził ci tej stopy w dupsko!” 716 00:50:54,092 --> 00:50:56,011 Do amputacji doszło niedawno. 717 00:50:57,179 --> 00:50:59,806 Widać, że jeszcze się z tym nie pogodził, 718 00:51:00,474 --> 00:51:02,893 bo wciąż ma sporo dwunożnych tekstów. 719 00:51:04,269 --> 00:51:05,270 Wali mu się. 720 00:51:05,979 --> 00:51:09,691 Nie mogę mu tego przepuścić, kurwa. 721 00:51:10,650 --> 00:51:13,528 Wyszliśmy z domu i wsiedliśmy do auta, 722 00:51:13,612 --> 00:51:17,449 kiedy zawołał: „Kurwa, ale zimno. Pobiegnę po kurtkę”. A ja na to… 723 00:51:23,789 --> 00:51:29,044 „Możesz podskoczyć po kurtkę, ale na pewno nie pobiec”. 724 00:51:34,633 --> 00:51:40,514 Pisząc program, zależało mi, by ludzie mogli się do niego odnosić. 725 00:51:40,597 --> 00:51:43,767 Zatytułowałem go Acting My Age, 726 00:51:43,850 --> 00:51:47,896 by zwrócić uwagę na tę ważną stronę starości. 727 00:51:47,979 --> 00:51:50,607 Wszyscy chcą teraz odmłodnieć. 728 00:51:50,690 --> 00:51:54,111 Ludzie zawracają czas. Nie doceniają swojego wieku. 729 00:51:54,653 --> 00:51:59,741 Ale starość to długie życie, doświadczenie i mądrość. 730 00:51:59,825 --> 00:52:04,621 Bez nich nie ma udanego życia. To jego kluczowe elementy. 731 00:52:07,249 --> 00:52:11,044 Starość to jebane błogosławieństwo. 732 00:52:11,128 --> 00:52:15,966 Wielkie błogosławieństwo, bo nie każdemu jest to dane. 733 00:52:16,049 --> 00:52:17,592 Nie każdemu. 734 00:52:17,676 --> 00:52:22,931 Gdy skończycie 60 czy 80 lat, pamiętajcie, że macie szczęście. 735 00:52:23,014 --> 00:52:25,433 Jesteście jednymi z niewielu. 736 00:52:25,517 --> 00:52:30,897 Bądźcie z tego dumni i świętujcie jebane życie. 737 00:52:35,402 --> 00:52:37,612 I nie bójcie się starości. 738 00:52:38,363 --> 00:52:42,409 Nie zawracajcie cholernego życia. 739 00:52:43,660 --> 00:52:44,995 Nie zawracajcie. 740 00:52:45,996 --> 00:52:49,541 Przez takie numery złamałem sobie fiuta. 741 00:52:51,001 --> 00:52:53,753 Nie musiałem się z nim ścigać. 742 00:52:54,629 --> 00:52:59,342 Zjebałem sobie całe lato przez ten cholerny numer. 743 00:52:59,426 --> 00:53:01,803 Całe lato mieliśmy wypoczywać, 744 00:53:02,429 --> 00:53:06,099 a skończyło się na wakacjach w Rwandzie. 745 00:53:06,808 --> 00:53:10,270 Chciałem tam polecieć, by doświadczyć czegoś nowego. 746 00:53:10,353 --> 00:53:12,272 Czegoś, co zapamiętamy. 747 00:53:12,355 --> 00:53:15,108 Czegoś, co poszerzy nasze horyzonty. 748 00:53:15,192 --> 00:53:17,319 Pokaże inne środowisko. 749 00:53:17,402 --> 00:53:20,989 Na wakacjach nie znamy słowa „nie”. 750 00:53:21,072 --> 00:53:28,079 Od razu po przylocie zaproponowali, byśmy poszli na trekking z gorylami. 751 00:53:29,039 --> 00:53:33,210 Jeśli nie wiecie, co to takiego, spróbuję wyjaśnić. 752 00:53:33,793 --> 00:53:37,255 Polega to na pójściu do dżungli 753 00:53:37,339 --> 00:53:40,550 i szukaniu śladów goryli, 754 00:53:40,634 --> 00:53:45,639 a potem podążaniu ich śladem, by dotrzeć do stada. 755 00:53:46,306 --> 00:53:48,934 Uznałem: „A chuj tam, spróbujmy”. 756 00:53:49,809 --> 00:53:53,980 Byłem przekonany, że goryle będą za szybą. 757 00:53:56,608 --> 00:53:58,401 Nie było innej opcji. 758 00:53:58,485 --> 00:54:02,364 Jak dotąd zawsze były za szybą. 759 00:54:03,698 --> 00:54:08,620 Część dzieci była za młoda. Pojechałem z żoną i dwójką nastolatków. 760 00:54:08,703 --> 00:54:10,205 Były trzy grupy. 761 00:54:10,288 --> 00:54:14,417 Czteroosobowa biała rodzina, czwórka białych przyjaciół i my. 762 00:54:14,501 --> 00:54:15,919 Łącznie 12 osób. 763 00:54:16,419 --> 00:54:22,259 Musieliśmy wejść do parku, który przechodził w dżunglę. Serio. 764 00:54:22,342 --> 00:54:25,136 Na miejscu dołączyli do nas żołnierze. 765 00:54:25,220 --> 00:54:28,390 Z karabinami i sprzętem taktycznym. 766 00:54:28,473 --> 00:54:31,184 Przy nogach mieli jebane spluwy. 767 00:54:31,268 --> 00:54:33,895 Naszły mnie wątpliwości. 768 00:54:33,979 --> 00:54:39,693 „Przepraszam. Co oni tu robią? 769 00:54:39,776 --> 00:54:41,027 Co tu się dzieje?” 770 00:54:41,111 --> 00:54:45,407 „Są tu na wypadek, gdyby gorylom odbiło. Zabiją je”. 771 00:54:50,495 --> 00:54:54,749 „Co robią, gdy im odbija? Walą w szybę? 772 00:54:55,542 --> 00:54:56,918 Mogą ją wybić?” 773 00:54:58,420 --> 00:55:01,381 Nikt nie odpowiedział, więc uznałem, że trafiłem. 774 00:55:02,007 --> 00:55:05,885 Dołączył do nas przewodnik, Antoine. 775 00:55:05,969 --> 00:55:11,057 Gość poświęcił swoje życie, by zrozumieć goryle. 776 00:55:11,141 --> 00:55:13,435 Zna je na wylot. 777 00:55:13,935 --> 00:55:17,897 To czarny gość, którego wolę ukryć przed białymi. 778 00:55:19,441 --> 00:55:23,069 Jest niczym goryl w ciele człowieka. 779 00:55:23,153 --> 00:55:27,115 Wiem, że brzmi to szalenie, ale już wam wyjaśniam. 780 00:55:27,615 --> 00:55:32,412 Antoine mówił nam, co robić, gdy napotkamy goryla. 781 00:55:32,495 --> 00:55:35,790 Powiedział dokładnie tak: 782 00:55:36,333 --> 00:55:37,709 „Dobra, słuchajcie. 783 00:55:38,585 --> 00:55:43,590 Zasada pierwsza: nie patrzcie gorylowi w oczy. 784 00:55:44,090 --> 00:55:46,968 Spuśćcie wzrok. Poddajcie się. 785 00:55:47,594 --> 00:55:52,515 To goryl ma przewagę, a nie wy. 786 00:55:52,599 --> 00:55:54,934 W porównaniu do goryla jesteście nikim. 787 00:55:55,018 --> 00:56:01,358 Patrzcie w dół, by pokazać mu, że to on tu rządzi, a nie wy. 788 00:56:03,526 --> 00:56:04,527 Zasada druga: 789 00:56:05,278 --> 00:56:07,322 zjednoczcie się z gorylem. 790 00:56:08,281 --> 00:56:10,992 Róbcie to samo, co on”. 791 00:56:11,493 --> 00:56:14,829 Zaczął się zmieniać w jebanego goryla. 792 00:56:24,214 --> 00:56:26,091 Nie wierzyłem własnym oczom. 793 00:56:27,467 --> 00:56:31,930 Wkurzyłem się, bo gość udawał goryla, a biali się na niego gapili, kurwa. 794 00:56:33,932 --> 00:56:36,684 I robili cholerne notatki. 795 00:56:37,769 --> 00:56:39,979 Wkurwiłem się: „Co tam skrobiesz?”. 796 00:56:40,063 --> 00:56:42,023 Uciszyła mnie. „Skup się”. 797 00:56:42,107 --> 00:56:46,403 „Zaraz złoję ci dupsko. Nie zbywaj mnie. Co skrobiesz w tym kajeciku?” 798 00:56:47,529 --> 00:56:48,530 A Antoine swoje… 799 00:56:51,116 --> 00:56:53,493 Zaczął skakać i walić w ziemię. 800 00:56:54,494 --> 00:56:57,747 W końcu skończył i rzucił do mojego syna: „Teraz ty”. 801 00:56:59,916 --> 00:57:03,378 Krzyknąłem: „Nie ma mowy, kurwa! 802 00:57:05,672 --> 00:57:09,717 Nie pozwolę, by mój syn udawał goryla na oczach białych, 803 00:57:09,801 --> 00:57:12,762 byś zjebał mu życie tak, że skończy jak Jordanowie. 804 00:57:12,846 --> 00:57:14,681 Wara od mojego syna! 805 00:57:16,599 --> 00:57:18,601 Wara od mojego cholernego syna!”. 806 00:57:20,728 --> 00:57:23,940 Odparł: „Jak chcesz”. 807 00:57:24,023 --> 00:57:27,819 Podbiegł do drzewa i odgryzł kawałek kory. 808 00:57:29,696 --> 00:57:31,531 Zaczął zlizywać cukier. 809 00:57:32,824 --> 00:57:35,994 Rzucił: „Goryle uwielbiają cukier. Wy też musicie”. 810 00:57:36,661 --> 00:57:41,249 Wyrwał kawałek eukaliptusa i zaczął się nim ocierać. 811 00:57:41,332 --> 00:57:47,755 „Goryle uwielbiają zapach eukaliptusa. Musicie pachnieć tak samo. Ruszajmy”. 812 00:57:47,839 --> 00:57:50,550 I pobiegł w głąb jebanej dżungli. 813 00:57:54,512 --> 00:57:55,513 Kurwa! 814 00:57:57,640 --> 00:58:00,143 Musieliśmy biec za nim. 815 00:58:01,686 --> 00:58:05,899 Byliśmy w środku dżungli. Serio, tak było. 816 00:58:07,275 --> 00:58:10,028 Po kwadransie nagle się zatrzymał 817 00:58:10,862 --> 00:58:13,323 i rzucił: „Są tutaj”. 818 00:58:24,918 --> 00:58:30,006 Spytałem: „A gdzie szyba? Gdzie mam się schować? 819 00:58:32,258 --> 00:58:33,635 Gdzie szyba?”. 820 00:58:35,428 --> 00:58:37,180 Spojrzałem w lewo 821 00:58:37,931 --> 00:58:41,851 i zobaczyłem dziewięć gorylich samic wychodzących zza krzaków. 822 00:58:41,935 --> 00:58:44,979 Suki szły sobie na dwóch nogach. 823 00:58:46,314 --> 00:58:50,026 Nie widziałem czegoś takiego. Poddałem się, spuściłem wzrok. 824 00:58:50,109 --> 00:58:53,780 Padłem na ziemię. „Poddaję się!” 825 00:58:54,614 --> 00:58:57,825 Antoine chciał mnie podnieść. „Wstawaj, Kevin”. 826 00:58:57,909 --> 00:59:02,872 Odparłem: „Nie, spieprzaj. To one tu rządzą, a nie ja. 827 00:59:03,623 --> 00:59:06,459 Przy nich jestem nikim”. 828 00:59:07,961 --> 00:59:13,216 Spojrzałem w bok i zobaczyłem, że żona kręci filmik z fleszem. 829 00:59:14,300 --> 00:59:18,846 Chciała to uwiecznić. Rzuciłem: „Na ziemię! 830 00:59:18,930 --> 00:59:19,764 Poddaj się! 831 00:59:19,847 --> 00:59:23,184 To one tu rządzą, a nie my. Przy nich jesteśmy nikim”. 832 00:59:24,352 --> 00:59:27,730 Nagle było ich już z 15. 833 00:59:27,814 --> 00:59:31,359 Cała cholerna rodzina. Kuzynostwo i wujostwo. 834 00:59:31,442 --> 00:59:36,155 Łaziły dookoła nas. Wszystko działo się tak szybko. 835 00:59:36,239 --> 00:59:38,074 Jeden dotknął mojego czoła. 836 00:59:38,157 --> 00:59:40,827 Odchylił mi głowę do tyłu. 837 00:59:40,910 --> 00:59:44,080 Moje oczy były otwarte szerzej niż kiedykolwiek. 838 00:59:44,163 --> 00:59:46,457 Prawie wyszły z orbit. 839 00:59:47,166 --> 00:59:51,129 Nagle dostrzegłem żołnierza i rzuciłem do niego: 840 00:59:51,754 --> 00:59:54,299 „No strzelaj! Na chuj czekasz? 841 00:59:55,883 --> 01:00:00,888 Strzelaj! Skurwiel mnie atakuje. 842 01:00:02,557 --> 01:00:05,643 Robi mi jebany skalp. Nie wiem, co się dzieje”. 843 01:00:08,354 --> 01:00:11,524 Goryle bawią się w najlepsze, a my tylko się gapimy. 844 01:00:11,608 --> 01:00:15,153 Nagle wszystkie wstają i uciekają w głąb dżungli. 845 01:00:15,236 --> 01:00:17,113 Antoine wstał podekscytowany. 846 01:00:17,196 --> 01:00:23,286 „Czy to nie było piękne? Widzieliśmy prawdziwe goryle. 847 01:00:23,369 --> 01:00:27,081 Pójdziemy ich śladem, by zobaczyć, jak żyją. 848 01:00:27,165 --> 01:00:28,333 Idziemy za nimi!” 849 01:00:30,168 --> 01:00:31,919 Rzuciłem: „Ni chuja. 850 01:00:33,087 --> 01:00:38,259 Nie idę za jebanymi gorylami. Moja rodzina zawraca. 851 01:00:38,343 --> 01:00:42,513 Razem z porządnym żołnierzem, a nie takim jak ta pizda. 852 01:00:42,597 --> 01:00:47,518 Tak, jesteś pizdą. Goryl chciał mnie oskalpować!”. 853 01:00:50,021 --> 01:00:53,775 Antoine odparł: „Musisz dokończyć trekking”. 854 01:00:53,858 --> 01:00:55,568 „Nie, zawracam”. 855 01:00:55,652 --> 01:00:59,697 Rzucił: „O nie, szef”. A ja na to: „Tak, chcę gadać z szefem! 856 01:00:59,781 --> 01:01:02,200 Nie podoba mi się, jak nas traktujesz”. 857 01:01:02,867 --> 01:01:05,203 Na serio. Spojrzałem w lewo 858 01:01:05,286 --> 01:01:09,332 i zobaczyłem prawdziwego goryla górskiego. 859 01:01:09,415 --> 01:01:13,461 Mój Boże! Co za bydlak. 860 01:01:13,544 --> 01:01:18,174 Sama klata, zero nóg. 861 01:01:18,675 --> 01:01:21,844 Całkiem pomijał dzień nóg. 862 01:01:23,137 --> 01:01:26,516 Wyglądał jak zwykły goryl po odsiadce. 863 01:01:26,599 --> 01:01:29,102 Nie wiedziałem czegoś takiego. 864 01:01:29,185 --> 01:01:31,604 Powalił drzewo dotknięciem palca. 865 01:01:32,188 --> 01:01:33,064 Ot tak. 866 01:01:33,940 --> 01:01:38,695 Nie mogłem uwierzyć, że stoję metr od niego. 867 01:01:38,778 --> 01:01:41,280 Całkiem oniemiałem. 868 01:01:41,364 --> 01:01:44,450 Wszyscy padli i poddali się, 869 01:01:44,534 --> 01:01:47,286 a ja stałem i gapiłem się na niego. 870 01:01:47,370 --> 01:01:51,374 Dopiero syn wyrwał mnie z tego, klepiąc mnie w nogę. 871 01:01:52,333 --> 01:01:54,293 Odwróciłem się, a on rzucił: 872 01:01:55,294 --> 01:01:57,130 „Żegnaj, tato”. „Jakie, kurwa… 873 01:01:59,882 --> 01:02:03,094 Jakie, kurwa, żegnaj? Mój Boże!” 874 01:02:03,970 --> 01:02:08,391 Boże, nagle mnie olśniło. Złamałem pierwszą zasadę. 875 01:02:08,474 --> 01:02:12,103 Miałem nie patrzyć mu w oczy, 876 01:02:12,186 --> 01:02:14,647 a gapiłem się jak jasny chuj! 877 01:02:15,898 --> 01:02:19,902 Przeraziłem się. Nie wiedziałem, co zrobić. 878 01:02:19,986 --> 01:02:24,240 Spojrzałem w stronę Antoine’a, by poprosić go o radę, 879 01:02:24,323 --> 01:02:25,867 ale Antoine zwiał. 880 01:02:25,950 --> 01:02:31,164 Spierdalał aż się kurzyło. 881 01:02:31,247 --> 01:02:33,666 Miał idealnie ściśnięte palce. 882 01:02:33,750 --> 01:02:35,668 Zwiewał jak jasny chuj. 883 01:02:37,336 --> 01:02:40,423 Siekał wiatr jak kawałki tortu. 884 01:02:42,049 --> 01:02:45,511 Już całkiem nie wiedziałem, co robić. 885 01:02:45,595 --> 01:02:50,099 Patrzyłem na goryla, a on na mnie. Nigdy nie byłem pizdą. 886 01:02:50,183 --> 01:02:53,728 I wtedy też nie byłem. Jest jak jest. 887 01:02:53,811 --> 01:02:57,273 Nagle goryl zaczął walić się w pierś. 888 01:02:59,025 --> 01:03:00,485 Wiecie, co to znaczy? 889 01:03:00,568 --> 01:03:04,113 To pokaz jego siły. 890 01:03:04,197 --> 01:03:07,158 Przed walką dowodzi, kto jest silniejszy. 891 01:03:07,241 --> 01:03:09,577 A gdy goryle górskie walczą, 892 01:03:09,660 --> 01:03:12,413 przegrany traci wszystko. 893 01:03:12,497 --> 01:03:14,874 Traci żonę i dzieci. 894 01:03:14,957 --> 01:03:18,419 Odchodzi w dżunglę z niczym. 895 01:03:18,503 --> 01:03:22,089 Musi żyć od nowa. Zaczyna od zera. 896 01:03:22,173 --> 01:03:24,967 Dlatego miał tyle dzieci i cholernych żon. 897 01:03:25,051 --> 01:03:27,678 Sprał już sporo konkurencji. 898 01:03:28,262 --> 01:03:32,600 Zadam wam pytanie. Zastanówcie się nad tym potem. 899 01:03:33,184 --> 01:03:36,646 Czy to faktycznie porażka? Wysłuchajcie mnie. 900 01:03:36,729 --> 01:03:41,025 Przegrywam walkę i oddaję ci żonę oraz dzieciaki. 901 01:03:41,108 --> 01:03:43,986 Rozchodzimy się i odchodzę wolny. 902 01:03:44,070 --> 01:03:47,824 Tak to wygląda? Nie brzmi tak źle. 903 01:03:48,533 --> 01:03:51,953 Patrzyliśmy na siebie z gorylem. 904 01:03:52,036 --> 01:03:55,039 Stwierdziłem, że nie będę bił się w pierś. 905 01:03:55,122 --> 01:03:58,000 Zobaczy, że jestem pizdą. 906 01:03:58,084 --> 01:04:00,586 Zrobiłem to, co zrobiłby każdy facet. 907 01:04:00,670 --> 01:04:04,632 Każdy facet na tej sali zrobiłby to samo. 908 01:04:04,715 --> 01:04:08,135 Spojrzałem mu w oczy i zrobiłem to, co kazał Antoine. 909 01:04:11,722 --> 01:04:15,393 Zacząłem poskakiwać i walić w ziemię. Odgryzłem kawałek kory. 910 01:04:15,476 --> 01:04:17,603 Natarłem sobie tyłek eukaliptusem. 911 01:04:17,687 --> 01:04:21,107 Mówię wam to tylko dlatego, że jestem przekonany, 912 01:04:21,190 --> 01:04:23,442 iż ci biali wszystko nagrali. 913 01:04:24,735 --> 01:04:27,154 Na bank wrzucą to do sieci. 914 01:04:27,238 --> 01:04:29,073 Wolałem ich uprzedzić, 915 01:04:29,156 --> 01:04:32,201 by było jasne, że zrobiłem to, żeby chronić rodzinę. 916 01:04:32,285 --> 01:04:34,328 I czegoś mnie to nauczyło. 917 01:04:34,412 --> 01:04:37,415 Mogłem kupić tę drugą tabletkę. 918 01:04:37,498 --> 01:04:41,210 Silverback 45 Pro. Działa o niebo lepiej. 919 01:04:41,294 --> 01:04:46,173 Miami, byliście świetni. Dziękuję wam za przybycie. 920 01:04:46,257 --> 01:04:49,385 Nazywam się Kevin Hart. Uwielbiam was. Dobranoc! 921 01:06:14,387 --> 01:06:19,392 Napisy: Krzysztof Zając